idąc od końca
nigdy nie sprawdzimy czy żyjemy od wewnątrz
pamiętam
lat ileśtam albo i więcej temu
z ojcem za rękę po śniegu
brnęliśmy
biel przytulona do drzew do ziemi
iskrzyła śladami życia w lesie
widzisz
tutaj żerowały sarny
tam dziki ziemię zryły
a tu, zobacz ptaszki
śladów tyle że zliczyć trudno
pod gęstym świerkiem
zająca legowisko
te kulki drobne to nie pieprz
pamiętam wesoły śmiech
płoszył ciszę
dzięcioł pstry na buku
wiewiórki wyskubana szyszka
zauroczyłam się
w świerkach chojnie oblepionych
uczuciami zimy
w soplach dzwoniących echem
powracającej pieśni o wiośnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz