sobota, 21 stycznia 2017

droga do jeziora jakby do siebie



prowadzi przez

witraże w seledynach
przebłyskach promieni
słońca wędrującego
na skrzydłach ważki falującej
nad trzcinami

*
z bukietu zieleni
oddzielasz błękit od skrzydeł
a skrzydła
oderwałeś niebieskiej ważce

i stało się wszystko
od początku
musisz wędrować
w poszukiwaniu



wiosna z o.o w ZOO

tymczasem
w obłokach niedosyt żółci
na lipie
lipnie rozkłada się szron i sadź

toniemy w pomarszczonych kałużach
bluzgając błotem monotonii
co się przedłuża

wiosna dostaje czkawki
od ciągłej gadki bab zielonych
stojących w kolejce
po namiętność

zapługują się orne chłopy
i staną poletka ozime
nadwyrężone przez sarny
spod budki z piwem gawrony
obudzą naturę

zima - kurna- ustąpi
zalana ciepłem złotego deszczu
kap, kap, sik, sik
rozpada się kapuśniaczek na łepki
przebiśniegów
żółtych ranników

rozmrrrrruczą się koty zakocurzone
krety podryzą nogi żyrafie
co szyje w chmurach
topi

wiośnie
wreszcie minie czkawka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz