prowadzi przez
witraże w seledynach
przebłyskach promieni
słońca wędrującego
na skrzydłach ważki falującej
nad trzcinami
*
z bukietu zieleni
oddzielasz błękit od skrzydeł
a skrzydła
oderwałeś niebieskiej ważce
i stało się wszystko
od początku
musisz wędrować
w poszukiwaniu
wiosna z o.o w ZOO
tymczasem
w obłokach niedosyt żółci
na lipie
lipnie rozkłada się szron i sadź
toniemy w pomarszczonych kałużach
bluzgając błotem monotonii
co się przedłuża
wiosna dostaje czkawki
od ciągłej gadki bab zielonych
stojących w kolejce
po namiętność
zapługują się orne chłopy
i staną poletka ozime
nadwyrężone przez sarny
spod budki z piwem gawrony
obudzą naturę
zima - kurna- ustąpi
zalana ciepłem złotego deszczu
kap, kap, sik, sik
rozpada się kapuśniaczek na łepki
przebiśniegów
żółtych ranników
rozmrrrrruczą się koty zakocurzone
krety podryzą nogi żyrafie
co szyje w chmurach
topi
wiośnie
wreszcie minie czkawka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz