niedziela, 11 grudnia 2016

magia świąt Bożego Narodzenia






Dom nocą wsącza się w ciemny aksamit,
pomarańczowym światłem płoną okna.
Niebo zdobne gwiazd tysiącami,
zrzuca na ziemię srebrzysty brokat.

My, ludzie zimy w niebieskim pokoju.
Spokojni, cisi z siateczką na twarzy.
Z dzieciną Bożą w ciepłym domu,
w blasku świec możemy pomarzyć.

O światłach na niebie zupełnie niebliskim,
o dzieciach, co tak szybko wyfrunęły w świat.
W smutkach, w radościach wszystkich
ściskamy w dłoniach sprasowany czas.

Któż by się przejmował latami.
Że serce słabe ,że stawy nieczynne.
Kiedy Święta już stoją za drzwiami .
Wraz z nimi radość ze spotkań rodzinnych.


błysk sylwestrowego flesza roku szesnastego


wysrebrzona kolejną gwiazdą
soplami dłoni tłumię płomienie wieczoru
potęgujące bezradność nadmiaru
światła i huku

z parapetu podmuch strącił kieliszek
na szczęście
stłukł się jak kryształ Kaja
bąbelki i okruchy
myślisz że porównam je do życia
przeliczyłeś wszystkie
było dokładnie jak w kalendarzu

wartkie rzeki życzeń
do nas
od nas

najlepsze
najpiękniejsze



sobota, 10 grudnia 2016

nowe słowo


Persyflaż (fr. persiflage -

przemówienie ironiczne i kpiące) – utwór literacki lub inna wypowiedź o charakterze żartobliwym i ironicznym, ukrywająca szyderstwo pod pozorami wyszukanej uprzejmości lub udawanej powagi. Szczególną cechą persyflażu jest ironiczne nawiązanie do cudzego stylu.

zieloni już nie będziemy






bezlistnie marzniemy otuleni szadzią
wybieleni zimowym balejażem
w kominkach palimy ciepłe marzenia
z bardzo odległym stażem

za oknem sople zęby szczerzą
jakby się śmiały z bezzębnych
z ciepłym klimatem sople odpadną
my zostaniemy z uśmiechem na gębie

nie martwmy się zimą i jej oznakami
ruszmy z radością w tany
tęsknimy za tym co utraciliśmy
zapominając o tym co mamy

święta za pasem


Mimo, że śniegu brak, to święta idą i tak,
szybkim krokiem zbliżają się do okien, :D
do drzwi pukają,rodzinę zapraszają
do stołu wigilijnego uroczyście nakrytego,
gdzie biały opłatek i czekanie matek
na wnuki wnuczki ,synów i córki,
kochani, święta już z górki!!!

deszczowy grudzień







Nie ma co się budzić z rana,
wszak pogoda nie udana,
zimno, szaro jest za oknem,
deszczyk pada, wszystko moknie.

Smutno dzień się zapowiada,
późna jesień, trudna rada.
Choć pogody ja nie zmienię,
chcę polepszyć nastawienie.

gdy raniutko wstaniesz z łóżka,
niech uśmiechem lśni Twa buźka,
bo nie straszny deszcz i plucha,
kiedy jest pogoda ducha
z netu

ślad , jaki po sobie zostawiamy







Zostawić po sobie ślad, trochę miejsca w czyimś sercu,
zostać jak zapach dający wytchnienie,
jak łyk świeżego powietrza,
jak kropla szczęścia w kąciku czyjegoś życia



Nawet niezwykle ostrożny człowiek
nie jest w stanie przewidzieć wszystkich kaprysów losu.
Życie to wielka księga,
którą można przeczytać tylko jeden raz.
Jutro nie odda nam wczoraj,
wiec nie pozwólmy by czas i rozterki
odebrały nam dzisiaj.

przegonić mikroby






przegonić mikroby
otwieram oczy
kołowrót w mojej głowie
powraca do stanu wyjściowego
nie lubię
kołysania w zapachu czosnku
na pełnym morzu zakatarzonego nosa
jakbym miała wybór to wybieram wyborową w
słoneczny dzień pod lipą
z rozlewającą się po ciele naleweczką
a tak zostaje mi tylko szklanka
lipowego naparu z dodatkami napotnymi
ewentualnie rozgrzewka piwna
z imbirem cynamonem i goździkami

zapachniało świętami
za oknem wiatr robi zadymę
jedzie MIkołaj po świeżym
śniegu

środa, 7 grudnia 2016

Wywiad na wyłączność



.
Wiem
powinnam prostować
deficyty umysłowe pamięci
tworza dziury budżetowe
robią z mózgu bigos
przedświąteczny.
Nie lubię takiej sytuacji,tym bardziej pisać
Myślę jednak, że myślenie na nic się zda,
trzeba wziąć w garść tego wróbla
i wycisnąć
głównie bezmyślne narzekania
na sytuację wytworzoną przez ogół
przypadków. pana Doświadczyńskiego
zaczynamy leczyć, lecz błędna diagnoza
wraca jak bumerang i uderza w to samo
miejsce niezrównoważenia zakłóca równowagę yang
wypadło z obiegu niczym złotówka,
krąży bez pokrycia, a wszystko inne ją osacza
i przewyższa, aż staje się maleńka
skurczona staruszka, żebraczka, co to nie dla siebie
a dla wyzyskiwaczy, ja też biorę
się za ćwiczenia.
Albo i nie. Poligonu skończył się czas
pomedytować,poleżeć odłogiem niedługo
święta.
żarełko i takie tam
podżeranie siebie nawzajem.



Piszę zgodnie z rytmem swojego organizmu i jeśli czuję,
że tekst wpisuje się w ten rytm, to uznaję, że może ujrzeć światło
dzienne. Ocena, tudzież interpretacja zależą już później
wyłącznie do ewentualnych czytelników :)


Każdy tekst można zapisać w innym układzie,
aczkolwiek, jak sam zauważyłeś, inaczej wtedy
układają się akcenty, niuanse, no i rzecz jasna rytm.

wtorek, 6 grudnia 2016





nie pytasz mnie jak się czuję
jak się czuję nie pytasz mnie
a kiedy mnie nie pytasz
to wtedy czuję się źle

źle się czuję kiedy nie pytasz
oczy zasnuwa mgła
mgła zasnuwa mi oczy
po policzku spływa łza


łza po policzku spływa
bo cierpię kiedy nie pytasz
w oku łza bo tak to bywa
łza spływa i nie znika

jak ty znikasz co dnia

SPACER NOCĄ






Zapłonęło niebo czerwienią
ptaki sennie przylgnęły do gniazd,
noc bez reszty zawładnęła ziemią
niebo błyszczy miliardami gwiazd.

Chłodnej rosy perliste diamenty
pod stopami bajecznie się skrzą,
mgły srebrzystej wilgotne odmęty
płyną falą od przyległych łąk.

W tą noc cichą idziemy przed siebie
mrok upojnie potęguje czar,
serca tlą się miłości zarzewiem
by zamienić je w ogień i żar.
R.Kuś






niedziela, 4 grudnia 2016


Wiara przychodzi z dojrzewaniem, dojrzewanie jest kwestią
do zapamiętania. Moment,
kiedy ktoś zmienia twoją ciepłą dziewczynkę
w czyjąś chłodną kobietę. To się staje, Marku,

to się staje nie do wytrzymania. Wszystko
bywa względne, Marku i ja też jestem względnie.
A skrzydło dziś trochę dalej, to chyba wiatr,
ostatnio diabelnie wieje. Jutro się ruszę i urządzę

świat,
pogrzeb,
cokolwiek.

wiara przychodzi z wiekiem. Wiek staje się nie do wytrzymania.
Wytrzymanie jest częścią człowieczeństwa.Czasem nie
wiem co robić,kiedy trudno wytrzymać z bólu.
Ból jest kara za złe traktowanie swojego ciała,



próbuję ujarzmić dziki ból , najgorzej jest po nocy


znów jestem w tym samym punkcie
wyjściowym
co prawda nie ograniczam się tylko do podstaw
ale od nich zaczynam
wstaję najczęściej prawą noga, chyba że się pomylę,
bo lewa mniej boli

pamiętam drobiazgi z których składa się życie
one najbardziej bolą

łzy są takie gorzko słodkie

Bożeonarodzeniowe






świąteczne lustro


nie odchodź jeszcze pierwsza gwiazdo - popatrz
mróz na oknie wystroił choinkę obrus biały jak śnieg
ubożuchna kołyska i bal wszystkich sumień
utopionych w winie całorocznych win
w zaciśniętej pięści złamany opłatek
i uśmiech a oczy daleko stąd

rozumiem tę chwilę inaczej buduję w zgiełku świątynię ciszy
piszę pamiętniki które rozpacz powoli oswaja z mchem
maluję adwentową drabinę po której mały Jezus
schodzi z dzbankiem gorącego kakao na długą zimę

choć umrze zanim znów nas odwiedzi
zalewa szklanką mleka ciemne granulki nocy
by nie zasłaniać żaluzji spoconego szeptu

depcę strach zakorzeniony pomiędzy stropami
wiem że szukając rękojeści znowu znajdę ostrze
nieopodal ksiądz zamyka martwy kościół
zabierz mnie stąd szepce mały Chrystus


tryptyk wigilijny nie całkiem świąteczny


I.


ZNOWU SZUKAMY

znowu zabieli się stół opłatkiem
zapachnie siano śmiercią tegorocznych traw
ścięta głowa jodły wtoczy się do domu
w wannie utopi się karp

pierwsza gwiazda przyprowadzi bezdomnych
zabraknie pustych miejsc
wazelina rozleniwi się w kątach
smakiem kolędy w uśmiechu aniołów
gdy wino zapuka do serc

za ścianą w samotnej kołysce z pajęczyn
umiera człowiek i rodzi się Bóg

tak niedaleko a my go szukamy
w dalekim Betlejem gdy tu tylko wystarczy
wyciągnąć dłoń i podać ciepło słów
tak niedaleko na otwarcie ramion
tak ciężko tak lekko podnosić kamień
i rzucać w śnieg śpiewający
kolędę o cichej nocy

II.

NARODZINY

tyle w moim kalendarzu szopek jasełek i grobów
tyle po drodze zdeptanych człowieczeństw

tej nocy w zapachu wigilijnej jodły
śnił mi się obraz kobiety z ranami na twarzy
nikt nie przystanął nie opatrzył ran

dziś na parterze wieżowca zepsuła się winda
mędrcy nie wejdą po schodach na dziewiąte pietro
by oddać pokłon sierotom

na drugi dzień po świętach ktoś zachłysnął się smrodem
służby komunalne wywiozły na cmentarz
obraz kobiety z pociętą twarzą

nikt nie widział

wpatrzeni w płonące lampiony choinek
zachwyceni drgającym obliczem szopek

w żłobku tego świata narodził się Irak



janusz pyzinski

lekcja pokory





Zdjęcie z Japońskiej sondy krążącej wokół księżyca wykonane pięć dni temu. Niezła lekcja pokory

Jesteśmy drobinką, pyłem w kosmosie, a unosimy swoją dumę,
uważamy się za panów świata . Uważając się za Boga,
zmieniamy, co powinno być boskie.
Tak, lekcja pokory powinna być.

Tylko czy ludzie to pojmują?

czas adwentu





czas adwentu
pod powiekami zaczyna robić się ciasno
kiedy na drzwiach
wieszamy substytuty szczęścia
zwinięte w symbole



paląc cztery świece
jako dowód zbliżania się świąt
ale czy zdajemy sobie sprawę
na istnienie Boga

kroków stawianych na czas
w marszu po nierównych krawężnikach
kręcimy makówką
w kombinacji jak by tu nie urwać
głowy
bo i roboty po uszy

cała prawda mieszka obok
ale częściej ulicę dalej
a może w sercu gotowym na przyjęcie Pana

przykładam ucho
do barszczu
z grzybami

kolorowe Anioły moich wnuków :D





są na świecie Anioły białe
przyglądamy się sobie ciekawie
kiedy siedzę u mamy na rękach
czuję się jak król prawie


Anioł mój buzię w ciup składa
nauczyć mnie pragnie miłości
lecz nie wiem czy to wypada
anioła całować przy gościach


Gdy za oknem wciąż pada i pada,
krople deszczu kapią jak łezki,
wtedy leci do mnie z pomocą
prosto z nieba - Anioł niebieski.


a kiedy z mamą do domu wracam
żółty Anioł wędruje z nami
i siada przy wspólnym stole
złotą łyżką z promieni mnie karmi.


A kiedy oczka robią się ciężkie
pod powieki zagląda sen
Zjawia się Anioł różowy
i z nim żegnamy udany dzień






nowoczesność i to co stare...






Przemykamy przez życie ,
błądzimy jego drogami.
Szukamy .
ale czego ?.
Cichej przystani, dobra,
przyjaźni, kogoś bardzo bliskiego,
odrobiny szczęścia,czegoś nierealnego.
To nie musi być nic wielkiego.
serdeczny gest
ciepły uśmiech,
dobre słowo .
I tyle?
Czy aż tyle?


nie pytaj dlaczego




Pytasz
Czemu pędzę
Jak pociąg
Pośpieszny
Bo czasu już mało
Gdy był czas
Nie spieszyłam
Chyba coś
Przeoczyłam
Wiem że nikt go
Nie pokona
Chyba nieskończona wieczność
Rozglądam się z ochotą
Gdzie moja stacja
Przeznaczenia
Umknął pociąg
Nie poczekał
Uwiózł życie
Ja zostałam
Na stacji
Niespełnienia.

W życiu nie ma nic za darmo. Iść trzeba własną drogą. Różną wiedzą Cię nakarmią. Ty pozostań zawsze. SOBĄ!!!

sobota, 3 grudnia 2016

zima

ZIMA mnie

ZASKOCZYŁA?

śniegowe góry w moim ogrodzie
śniegowe kwiaty w dzisiejszej modzie
i drzewa śniegiem okryte całe
bałwany zima lepi wytrwale

radosne słońce promykiem kusi
chodźże na spacer jeśli nie musisz
siedzieć w domowym ciepłych pieleszach
- dam ci swą radość- słonko pociesza

A ja zza szyby podziwiam ptaki

Czy musze dreptać w śniegu po pas
Czy zima musi wywabiać nas
na łyżwy, na sanki, na spacer w alejkach
a ja jestem taka słaba i giętka,
złamać się mogę jak trzcina na wietrze,
czy muszę tłumaczyć się jeszcze

z cyklu- prawdziwe opowieści Historia na dworcu Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu, w każdym życzliwym słowie i przyjaznym geście, w każdym pomocnym czynie. Autobus planowo zajechał na dworzec w Bydgoszczy. - Pół godziny przerwy- zakomunikowała zmiennik kierowcy, kobieta, hmm niczego sobie. - Od kiedy?- pisnęła starsza pani. - Od zaraz , proszę odliczać czas- zaśmiała się pani ‘kierowczyni’ i wyszła na papierosa. - Czy musi palić, żeby dorównać mężczyznom?- pomyślałam – ciekawe czy też klnie. Przez kilka minut siedziałam patrząc bezmyślnie w okno. Po drugiej stronie w zajezdni stały autobusy w równym rzędzie, jak do odprawy. - Chyba odpoczywają- pomyślałam z głupia frant. Parking ogrodzony siatką bronił dostępu niepowołanym.Za siatką była jakaśtam rzeka. - To Brda - powiedziała Alena. - Albo kanał doprowadzający do niej -chciałam coś rzec na przekór tej pewniaczce. Do przystani dobijała barka. I dziwne, nawet nie byłam ciekawa jej przeznaczenia. A wszystko przez tę 'kierowiec' Gniotło mózg pytanie: -Dlaczego chce dorównać mężczyznom, kobieta powinna zostać kobieca. A ona taka babochłop. Ogarnął mnie jakiś marazm. I nie wiem dlaczego przypomniały mi się słowa Kamila Baczyńskiego: „ prześpię czas wielkiej rzeźby z głową ciężką na karabinie”. Ni w pięć ni w dziewięć . Czas wielkiej rzeźby kształtuje się tu i teraz, codziennie tworzymy historię. Ja jestem jedynie trzonkiem w rękach budowniczych, (jak pomyślę o tych tam ”onych” na górze, szlag mnie trafia)

Kiedy zdarzy się taka magiczna chwila,
tak wyjątkowa,że dech zapiera,
trzeba na moment przystanąć ,
oczy przymknąć ; niech serce wchłonie jej urok ,
niech zapamięta...

czwartek, 1 grudnia 2016

po drugiej stronie ksieżyca: dla ciebie rozpaliłam niebo na zachodzie

dla ciebie rozpaliłam niebo na zachodzie


pozwól ** wtopić się w błękity i zielenie, wspiąć na szczyty, aż zadudni w naczyniach wzburzona krew, może zatrzymamy radość, a powietrze zakipi z wilgoci, nie ominiemy już żadnej godziny, w żółknących krajobrazach, wielką literą spiszemy siebie *** ***

z archiwum albumu letniego.


otworzyłam pejzaż z szumiącym morzem , wiatrem lecącym od wydm , rozkrzyczały się płochliwe mewy , odciski na piasku zasypywał wiatru dym, pokłosie lat zbieram nieodmiennie, w dojrzałych barwach późnego lata , cicho szepczę modlitwy codzienne , w otwartych na przestrzał oknach plaży, słońce zaciąga oblicze tiulem chmur , proszę o jeszcze jeden promień dnia, rozświetlę swoją tęsknotę , w biurze rzeczy nie do odzyskania,

ugory marzeń


nie potrafię objąć myśli o przenikaniu wody , kiedy pragnienie dusi wypływają na powierzchnię nierealności, i co ma rzeczy wpływ słońca na psychikę, kiedy w mroźnym powietrzu włos się jeży weź mnie za rękę , pójdziemy ugory marzeń obsiać ziarnem nadziei

magiczna chwila


Kiedy zdarzy się taka magiczna chwila, tak wyjątkowa,że dech zapiera trzeba na moment przystanąć , oczy przymknąć ; niech serce wchłonie jej urok , niech zapamięta