niedziela, 30 stycznia 2011

spacerkiem po lesie



Niby taki zwyczajny liść dębu, do tego uschnięty, ale tak mi się spodobał na tle starej jeszcze trawy i grzybków, że nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam fotkę :-) Wczoraj byłam na bardzo długim spacerze, choć przez te 3 godziny zapomniałam o wszystkich problemach, zajęciach codzienności. Cieszyłam się słońcem, które przyjemnie otulało twarz, śpiewem ptaków, które poczuły chyba już wiosnę :)
Nawet dzikie bazie się rozwijają, w powietrzu można już wyczuć pocieszające oznaki wiosny :) Świat jest piękny, tylko trzeba chcieć się w niego wsłuchać sercem :)




szczęścia suszony listek zajęczy


szukałam szczęścia
w księgach mądrości
- spało zasuszone
sięgnęłam po
skruszone

po żebrach parasola
po kroplach deszczu
wspięłam się po
spełnione

piątek, 14 stycznia 2011

za jakie grzechy...


za jakie grzechy
płci mojej cechy

*
nanoszę palcem na szybę

Nawet w pochmurny dzień
na niebie są gwiazdy


w szybie widzę ciebie
nos przytulam zimny z rozpaczy
jeśli przyjdziesz rozchucham
rozgrzeję
albo inaczej
otulisz mi nogi ciepłym pledem

mgiełkę palcem rozmażę
spłyną krople jak diamenty
przyjdź na szyi zawieś
szal od lat nietknięty
darowany w dobrej wierze

wieczorem chucham na szybę
tworzę cię z mojej prawdy
to nic że chmury wiszą nisko
za nimi zawsze świecą gwiazdy

wycieram okno
zostajesz bez twarzy
czy wrócisz jeszcze
tak kocham
o tobie marzyć

•Jeremi Przybora

zimowo


z okna po horyzont nic tylko pnie
gałęzie igły krzaki zbrojne w kolce
każdy znajomy szczegół skryty pod pierzyną śnieżną
nie wybawi przed potknięciem o wczorajszą rdzę
niezagrabionych liści

łyse głowy już nie błoto noszą
kryją się pod kożuchem

rudy punkt znieruchomiał na moment
i runął w przepaść pokręconych gałęzi
jakby myśli
w niedokończonym zdaniu
odsłaniają nagość wyrosłą z pnia starej lipy
zakorzeniła się na stałe pod moim oknem
zarzuca próchnem podwórko i przegania chmury
z mojego czoła szumem liści
i miodnym zapachem wabi dobre jutro


Zapadać w sen


skrzypią drzwi
z zziębniętych szczelin
przypływa światło i cieplej
rozjaśnia się pokój

opowiadasz o strudzonym dniu
nabierają wydźwięku nuty wypuszczone ze strun
oddalają obawy
nieruchomieje krajobraz za oknem
mrok bezładnie kładzie się po kątach
pamięć nagle ustaje i ciało ogarnia pustka
ciiiiii sza
ptak dobiera się do jadła....

było snieżnie, było źle, teraz siąpi jest jeszcze gorzej

ciągle narzekamy

Że mokro, że siąpi…?
…no i co z tego?
Nie wolno wątpić,

Niedługo będzie lepiej,
wiosna przyjdzie i będzie cieplej.

Mamy zimę,takie są prawa natury.
No więc uśmiechnij się i głowa do góry!
I prcz ze zwątpieniami
w beczkę śmiechu się tearz obracamy
smiejmy się od rana do nocy
i tańczmy jak wystzreleni z procy
Wszak karnawał z nami
bawmy się, bawmy się nawet śnieżynkami


piątek, 7 stycznia 2011

wpadłam na bloga, bo dziś zmarł Kolberger

Mój ulubiony Aktor, łezka się zakręciła w oku, był moim rocznikiem, blizniak...

Kiedy pokochasz swoje życie pochylisz głowę nad źdźbłem trawy piękno zewnętrzne i wewnętrzne stanie się jednym pięknem trwałym. W sercu zapłonie znicz miłości rozjaśni wszechświat czas i przestrzeń przybierze twarz nieskończoności. Ty znajdziesz w nim dla siebie miejsce.

*****A życie trzeba przyjąć zwyczajnie...narodziny i śmierć, zdrowie i chorobę, wyniesienie i poniżenie, uznanie i pogardę, towarzystwo i samotność, pochwałę i naganę, radość i smutek, imię i nazwisko, narodowość i religię, chleb i głód, przyjaźń i wrogość, miłość i nienawiść... Zwyczajnie, jak dzień i noc, jak lato i zimę. Tylko dziecku wydaje się, że coś je ominie..

Twoja nieobecność

kwiaty na wietrze są bardziej słone
niż łzy przez wiatr wysuszone

Tak boli Twoja nieobecność
zebrana w kącikach oczu
sumą wszystkich strachów
jest również łez niepokój

w szklanym ciętym pyle
kwiaty wody mają dosyć
rani serce wspomnień tyle
zapomnieć- nie sposób

cierpienie już nie Twoje!!!

i po świętach,

Minęły jak z bicza trzasł. Rodzinka była w komplecie. Moje kochane dzieciaki z Londyny jechały samochodem, żeby święta spędzić w domu. Były tylko dwa dni, A ja mam niedosyt ..
Tomek z ASią mieli bliżej, bo z Koszalina ale wszyscy odjechali razem w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia.
No cóż - takie życie, jak powiada moja czteroletnia wnusia- Kika:))


wigilia 2011



ubieranie się w prezenty :)))