z przebiegiem bez przypływu nasiąkam
twoim imieniem
nazywam każdy poranek
po drugiej stronie łącza
milczysz czasami
przy odbiorze
nadajemy na tych samych falach
odpływam słysząc melodyjne powikłania
ciągle pytasz a ja nie wiem co powiedzieć
o minionym lecie
a tu już zima zżyma się
marszczy puder na zimnym policzku
coraz więcej bruzd
odtajnionych
tajemnic przemijania nikt nie ogarnie
tym bardziej nikt nie zrozumie kobiety
po przejściach tylko piesi z odpowiednim bagażem
czasem bez uprzedzenia wkraczają na zebry
na kolejne zmiłuj się
nie wiem czy doczekam aktu
zawrócenia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz