Dzień już trochę mniej mglisty,
słońce powoli spija to mleko.
Ździebełka trawy już słońcem karmione
wydostać się pragną spod brudnej bieli.
Drozd drepcze w przemokniętym śniegu
w poszukiwaniu wczorajszego dnia.
Niebo nie darzy jeszcze ciepłem,
za którym tęsknimy w nieprzespanych nocach
niby na jawie jeszcze w półśnie
zielenimy radość spisaną w wierszach.
Chociaż chłód za oknem,
chcemy zaiskrzyć do miłości,
gotowi na wszystko,
co się przydarzyć może
dziś
jutro
wkrótce.
Są dni pełne radości, szczęścia i uniesień. Ale są też inne - pełne zadumy i smutku. I taki jest listopadowy dzień, kiedy to przychodzimy na cmentarze, zapalamy znicze, wzdychamy, tęsknimy i. odchodzimy. Niestety, życie ma swój początek i swój koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz