niesfornym pociągnięciem
rzuca wyzwanie na blejtram
płótno rozpięte świadomością
zakazanych owoców
rozkłada formę w pąsach
pędzel delikatnie dotyka
naciska zaciąga farbę
maluje
plamą
nieuchwytność późnonocna
w tle samotność zawstydzona
przymyka skrzydła
obraz w ramach
tylko czułość idzie do nieba
dotykam twojej skóry powietrzem
rozgrzewanym w dłoniach
uczę się wszystkiego od początku
układam się wygodnie w pępku
oddycham równo z ciepłem
które rozpływa się w tobie
jak wosk
przenikasz przeze mnie
kładziesz wzrok na ciele
lepkim od ciebie i tobą łagodnym
nad ranem strząsam z nas
łabędzi puc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz