ilekroć odnajdujemy siebie
w czterech ścianach dostrzegamy wszystko to
co nadmiarem przyciska do muru
literujemy na cztery uogólnione słabostki
kolacje przy świecach bez
żadnej gry przerywanej
wieczornym trzaskaniem
winda płoszy
wszystkie korniki w tunelach korytarzy
dogrzebujemy się do krawędzi być
albo żyć osłaniając się różami
kolejna jesień chorych kasztanów
pomiędzy ulicami snują się
rozdeptane wakacyjne fantazje
wypalone w blokowiskach
spojrzenia
zadyma jak się patrzy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz