bezlistnie marzniemy otuleni szadzią
wybieleni zimowym balejażem
w kominkach palimy ciepłe marzenia
z bardzo odległym stażem
za oknem sople zęby szczerzą
jakby się śmiały z bezzębnych
z ciepłym klimatem sople odpadną
w bocianim szlaku podniebnym
nie martwmy się zimą i jej oznakami
ruszmy z radością w tany
tęsknimy za tym co utraciliśmy
zapominając o tym co mamy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz