w głąb siebie
trudno dotrzeć
poprzez chaos myśli
opuszczających szuflady
w poszukiwaniu ciepła
wystawiam się do słońca
cień zostaje w tyle
w uśmiechu kwitną twarze
spędzają chłód z powiek
dojrzewają imiona i słowa
mogą dotykać
i pieścić
jak winogrona
głodnych myśli
nie pielęgnuję ich w sobie
jak słoneczniki
rozsiani na granicy życia
i śmierci
pod szczodrą misą
nieba
narażeni nałaskę i niełaskę
nosimy w sobie zalążek
dobrego i złego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz