o końbiecie
Czemu mam się wstydzić
Że konia dosiadam
Wszak jestem kobietą
Dobrze pejczem władam
***
taka sobie bajka o celu życia
kiedy cel życia wiedzę przemyca
to jest to najlepszy cel dożycia
Po kłodach życia kroczysz wytrwale
z mozołem dzięcioła wykuwasz swój los
syzyfową codzienność przed sobą tocząc
cierpliwie napełniasz dziurawy wciąż trzos
na barkach dźwigasz los tego świata
z klapkami na oczach przed siebie gnasz
na narzekaniu mijają ci lata
- co z tego życia, ,człowieku masz!
Ileż w życiu człowieku ci trzeba
nie ważne co robisz , co masz
gdy sięgnie twoja drabina nieba
ziemskie rządy Bogu i tak zdasz.
2004 rok
***
Fraszka o bańce
moje serce jak szare mydło
leczy rany lecz się zmydla
bańką w pianę płynąc szumnie
znosi wiry bardzo dumnie
jak bańka mydlana
znikła
nim dojrzała
i tylko kropelka tęsknoty
łza na szyi
mała
***
jak się nie bać zimy- himeryk
pieszczotą złocistą ,drogą promienistą
odjechało słońce na żółtej biedronce
zmilkły ptaki marzeń
poryw serca- karzeł
miłości naparstek
i snu kilka garstek
niebo ziemię miesza
we mgłach lazurowych
w powłóczystej szacie
zima do nas schodzi
gwiazdom wzrok zaostrza
w odwrotności do mnie
księżyc wybałusza
oczyska ogromne
nieba nie opuści
wielki wóz gwiaździsty
mleczną drogą zjedzie
tylko mróz siarczysty
komu się pożalę , komu powiem troski
kiedy zima zmrozi drogę matce boskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz