sobota, 23 stycznia 2010

autoironicznie

***

za ryczaną drogą do domu
kuleję z odciskami żalu
zamieniona w wykrzykniki
wyzwalam z życia pomału:

- wędrówki w za ciasnych butach
łzy wciśnięte do gardła
usta skrzywione boleśnie
- zasłu-żona ...jak żadna

do lasu między paprotki
ułożę się ze spokojem
krople sięgające ziemi
szumu kołyską ukoję

czas rzeką jak w porzekadle
nowy świt wstanie gotowy
powędruję w świat odległy
by stare zaliczyć progi


Wystarczy do szczęścia

bo wypłakać swe bóle
też trzeba mieć komu'

wszechświat kurczy się nagle
do czterech ścian domu
dziejowe posłannictwo
spada z piedestału
w czarną bez mleka
gorycz powszednich dni

zaślepieni własną ciemnotą
nie dostrzegamy blasku
nadziei w cudzych oczach

oprawieni w ramy przepisów
w ciasnych garniturach poglądów
zapominamy o odrobinie dobrej woli

a wystarczy jedno słowo
co ulgę niesie
dotyk co nie boli
pod którym kark nie gnie się
****
2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz