a kiedy odnajdę wszystkie słowa i na wszelkie sposoby wszystko opiszę, to znajdę jeszcze jedno i wykorzystam do cna,
niedziela, 31 stycznia 2010
jagoda kontra Jagoda
te ptaszki to jery :)
Jagoda kontra jagoda
Ale mnie nosi od pokoju do kuchni, od jednego okna do drugiego.Spacer bez spaceru.
Oddech bez powietrza. Powietrze bez temperatury dodatniej. Nawet w godzinach szczytu.
Obiadem się objadłam i chodzę. To siądę, to znów abarot.To siedzę, to wstaję. Już rady nie daję. Nic się nie klei oprócz oczu.
Dlatego chodzę. Czy się niepokoję? I owszem, nawet bardzo. Chociaż lód ma pokrywę twardą. I tak się boję. Dlatego raz po raz przy oknie stoję. Od rana bardzo wczesnego.
Poszedł mąż na ryby do jeziora pobliskiego. Na łapanki podlodowe. Jezioro zamarzło, ale są miejsca tak zwane odparzeliny, tam jezioro faluje. To przez te fale tak źle się czuję. I miejsca znaleźć nie mogę. Taką w sercu mam trwogę. Fala się zbiera i naciera, cholera jedna, psiakrew, na psa urok. Fala zdenerwowania.
- Uspokój się frania, nic się nie stanie.
- A jak stanie? Co wtedy?
- Eee, nie bój się on twardy, jak korzeń młodego drzewa. Nie załamie się.
- I tak się boję.
- Kiedy to się zaczęło?
- Co kiedy?
- No, strach, czujesz kiedy nadchodzi?
- Wtedy kiedy pojawia się lęk.
- A może się nie pojawić?
- Może, wtedy jest od razu strach. Zależy od tego, ile wiemy.
- A jeśli nie wiemy, że wiemy , to wtedy wiemy, że jest lęk?
- Ech, nie wiem. Ale to podobnie jak z bramkami w sklepie, mimo iż nic nie zwędziłeś I tak boisz się, że zapiszczą. Idę do okna.
- I co tam widzisz?
- Pustynię, dużo śniegu i wiatr robi kurzawę, przesypuje śnieg, jak piasek w mojej klepsydrze.
Bardzo szybko, za szybko.
- Chodź, nie stój tak! Pod tą szybką.
- Chodzenie też nie pomaga.
- Chodź, nie dla chodzenia, tylko chodź drynkniemy coś na twoje smutki, dobry kieliszek wódki. Od relanium lepszy.
- Nie łykam relanium, już niemodny.
- Tu cię boli.
- Nie boli, swędzi...
- Ale słońce świeci.
- No to ze słońcem pod rękę wypijemy troszeńkę. Żubróweczkę ze sokiem jabłkowym.
- Brrrr , nawet nie wspominaj, do dziś mam drętwy język i spalony przełyk.I pod każdym drzewkiem jarzynową....
- Co z ciebie za baba, tylko do narzekania i zamartwiania się nadajesz.
- Wypij w takim razie wino czewone na wypłukanie grzechów obżarstwa i lenistwa, doskonale wypłukuje cholesterol.
_ Ale po czerwonym konia z kopytami bym zjadła.
- Masz ci babo placek i tak źle, i tak przemarsz wojska. Nie marudź , dostaniesz jednorożca, tylko poczekaj, aż z jeziora wróci.
*
- Co znowu robisz?
- Nurkuję.
- A gdzie skafander?
- W głowie.
- Coś cię boli?
- Twoja myśl.
*
- Kurwa......
- Kto?
- Stary, wrócił. nie lubi odgrzewanych kotletów, więc klnie.
- To niech zje mrożone ryby.
- Jak myślisz, pęknie, czy nie?
- Kto?
- Stary ze złości.
*
- Jagodo, powiedz coś o miłości.
- Między kim a kim?
- No, takiej normalnej, kiedy dwoje ludzi tuli się do siebie...
- Nie teraz, latem.
- Dlaczego?
- Bo teraz mam zmrożone serce.Terapia słowem nie przyniosła rezultatów.
Potłukłam szklankę, wysypałam sól, upuściłam nóż.
- To zabobony, magia.
- Jestem fatalistką, wierzę w przeznaczenie, w znaki.
Dwoje ludzi, którzy kiedyś tulili się do siebie, są pomnikiem rozczarowania i zniechęcenia.
Zaprzepaścili szansę na dobry wyrok. Nie poszli po ratunek dla siebie.
- To dlaczego się martwisz?
- Z przyzwyczajenia.
*
Prawda jest taka: odmawiam sobie praw do istnienia na serio. Głosy zagłuszyłam pobożnymi życzeniami z serii :- " chciałabym", "może potem" , "jakoś to będzie" i na tym wszystko się kończy.
- Co się kończy?
- Proces chcenia. Możesz czekać na pierwszego, na wypłatę, na dzieci, ale nie na odmianę losu. Jeśli żyjesz jak żyjesz i godzisz się z tym. Jest okej. Niczego nie oczekujesz od losu.
Ale jeśli się nie godzisz i tylko biernie czekasz na zmiany. To jest choroba, jak alkoholizm i "seksizm" . Nigdy nie będziesz lwem, choćbyś poznał wszystkie jego zwyczaje.
- Jutro wyjeżdżam.
- A twoje ptaki?
- To ja sieję i orzę...
Porozmawiamy jak wrócę.
- A wrócisz?
- Jak wrócę, to będę.
sobota, 30 stycznia 2010
jak dwa brzegi obcej rzeki
jesteśmy jak dwa brzegi obcej rzeki
na nowej galaktyce
spotykaliśmy się po to by budować tamy
blokując dostęp wody
rozlewają się na pobliskie łąki
zatapiając roślinność i owady
wznosimy na nich wyspy pustynne
układamy kopczyki naszych rozczarowań
ziarenkami odliczając dni
osamotnienia i tęsknoty
założyliśmy własną galaktykę
z pękniętych luster kręci się kula
w księżycowym pyle
tyle z nas
A śnieg sypie, sypie
a mnie się coś pie... w głowie od tej bieli.
Pies podkulił ogon pod siebie,
kot pazury ostrzy na drzewie,
wiatr śniegiem kurzy w oczy
i niech mi ktoś powie, że świat nie jest uroczy.
Ja zamknieta w sobie rozpinam się powoli.
Swiat oddycha i wylewa mi na głowę sok grejfrutowy.
Kot otulony wiatrem o wiośnie bredzi,
pies ze słońcem na kopie śniegu siedzi.
Bałwan spod śniegowej górki wystawił nosa,
sarny go jeszcze nie obgryzły,
a to dla nich wielka jest pokusa.
Dookoła zabieliło się jak zupa łyżką śmietany.
Nie mam programu
wysiadła satelita, albo popękały druty,
program nie zasysa.
Widzę, co widzę,
czyli nic nie widzę.
Czarny ekran.
Zerkam do lusterka.
Widzę.
To co myślę o zimie i jej fanaberiach.
Tylko jakoś w oczach
za dużo błysku.
Widzę.
"Dom nad rozlewiskiem " ostatni nabytek Klubu Książki.
Trzymam posterunek przy pełnym świetle.
- Sasza, co robisz?
-_ Nie widzisz?
- Widzę, czytasz.
- To dlaczego pytasz?
- Bo się dziwię, nie oglądasz?
- Nie! Ta książka nie ma obrazków.
- Acha, dlatego.
- Ano.Przybywam
na wadze.
- Wiadomo, przez to, że nie chodzisz.
- Nie chodzę, bo siedzę.
- To posiedzisz dłużej, śnieg zasypał drogi.
- Ja jestem drogą
dla moich dzieci.
Nie otwieram wizjera.
Wiem
- za drzwiami zima.
Krótko z dowcipem
1. Bramki w sklepie - mimo że nic nie zwinąłaś, i tak boisz się, że zapiszczą.
2. Babcie - pod blokiem mogą sterczeć dwie godziny, ale w tramwaju pięciu minut nie ustoją.
3. Sprawiedliwość - jazda na rowerze pod wpływem alkoholu: 5 lat, molestowanie seksualne: 3 lata w zawieszeniu.
4. Potrzeba jednej iskry, by spalić las, ale całej paczki zapałek, by rozpalić grilla.
5. Kiedyś będę tak bogaty, że jednorazówką będę golił się tylko raz.
6. Polsat - oglądasz sobie z rodzinką reklamy, a tu nagle film.
7. Polska - tutaj nawet kryzys się nie udał.
8. Bill Gates - okrada go 75% ludzkości, a i tak jest najbogatszy.
9. Podawanie pensji brutto to jak podawanie długości członka wraz z kręgosłupem.
10. Leżakowanie w przedszkolu - kiedyś kara, a teraz każdy chciałby te 2Â godziny snu w ciągu dnia.
11. Mleko na gazie tylko czeka, aż się odwrócisz.
12. -Mamo, co to znaczy orgazm? -Ja nie wiem, zapytaj taty.
13. Łacina - jedyny język, w którym nawet "gówno" brzmi mądrze.
14. Nawet, jakby papier toaletowy miał 8 warstw, to i tak złożysz go na pół.
15. A4 - jedyna płatna jednopasmówka na świecie.
16. Najlepszym dowodem na to, że w kosmosie istnieje inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują.
17. Tesco - nigdzie indziej nie znajdziesz wody LEKKO NIEGAZOWANEJ za pół ceny.
18. Jak Polacy uniknęli korków na autostradach? Nie wybudowali autostrad!
19. Seks jest jak skok na bungee - dodaje adrenaliny, a gdy pęknie guma, masz przerąbane.
20. Jeżeli trzeci dzień nie chce ci się pracować, to znaczy, że to już środa.
21. Kość piszczelowa - urządzenie do znajdywania mebli w ciemnym pokoju.
22. Polska: jak kupisz mi spodnie, to zrobię ci loda. Azja: jak kupisz mi loda, zrobię ci spodnie.
23. Chleb - zero marketingu, najwyższa sprzedaż.
24. Britney Spears: "Jestem za karą śmierci. Przestępca powinien mieć nauczkę na przyszłość."
25. Egzamin - na korytarzu każdy wmawia ci, że nic nie umie.
26. Szacunek do nauczyciela - istnieje wtedy, gdy uczniowie po usłyszeniu dzwonka pozwalają mu dokończyć wypowiedź.
27. Paradoks seksualny - seks można uprawiać od 15 roku życia, a oglądać - od 18.
28. Okres i wypłata - jedno i drugie jest co miesiąc, a jak nie ma, to znaczy, że ktoś was zdrowo wyruchał.
29. Paradoks Szymborskiej - dla testu napisała maturę, interpretując swoje wiersze - i dostała 60%.
30. Studenci pierwszego roku - spieszmy się ich poznawać, tak szybko odchodzą..
31. Piesek - u nas słodki, w Azji słodko-kwaśny.
32. Gdy umrę, rozsypcie moje prochy pod Tesco - wtedy będziecie mnie odwiedzać co niedzielę.
33. Pieniądze szczęścia nie dają. Ale pozwalają wygodnie być nieszczęśliwym.
34. Mały palec u nogi powstał tylko po to, by boleśniej walnąć się o szafkę.
35. Kanapka studencka - chleb posmarowany nożem.
36. Pieniądze z pierwszej komunii - do dziś nie wiesz, gdzie się podziały.
37. Nimfomanka - kobieta, która pragnie seksu tak często jak przeciętny mężczyzna.
38. Polska waluta - tylko tutaj złoty jest miedziany.
39. Na uczelni poranna fizyka zagina czas. Po 30 minutach jest 08:05.
40. Feminizm kończy się, gdy trzeba wnieść szafę na 8. Piętro
NFZ- dowcip
Pan Nowak udał się do szpitala po wyniki badań żony. Pracownik szpitala mówi:
- Bardzo nam przykro, ale mieliśmy tu trochę zamieszania i niestety wyniki
pańskiej żony wróciły z laboratorium razem z wynikami jakiejś innej pani Nowak i
teraz nie wiemy, które są które. Szczerze mówiąc, ani te, ani te nie są
nadzwyczajne.
- Co to znaczy?
- Jedna z pań ma alzheimera, a druga
uzyskała pozytywny wynik testu na AIDS.
- Ale chyba badania można powtórzyć?!
- Teoretycznie można, ale te badania są bardzo drogie, a
Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłaci za dwa testy dla tego samego pacjenta.
- To co ja mam robić?
- Narodowy Fundusz Zdrowia zaleca w takiej sytuacji, by zawiózł pan żonę do śródmieścia i tam zostawił. Jeżeli trafi sama do domu, po prostu proszę zrezygnować ze współżycia.
:):):)
a zima wciąż trzyma
Dzisiaj jest sobota, przedostatni dzień stycznia.
Patryk wszedł na dach odśnieżać, przekręcił satelity talerz i dziewczynki nie mogą oglądac bajek. Paulinka poszła z nimi na dwór, na pewno zahaczą o sklep, bo jakżeby inaczej, hihi, one nie darują, już po drodze wybierały sobie, co sobie kupią.
A śnieg ciągle sypie. Na dachu jest pół metra, trzeba odśnieżyć,bezwarunkowo, bo jak przyjdzie odwilż, to nas zaleje. Muszę również postrząsać z cyprysów, bo się połamią, tak zasypane, że czapy mają większe od mikołajowych.
Na dworze jest pięknie, ale i niebezpiecznie. Tomasz ma przyjechać po dziewczynki, ciekawe czy drogi są odśnieżone, bo inaczej nie dojedzie.Te główne z Koszalina na Czaplinek, na pewno, ale te nasze 4 kategorii, wątpię.Musi sobie jakoś poradzić, łopata pójdzie w ruch,jeśli się zakopie.
Pamiętam taką zimę w latach 80, wyjechaliśmy do Swidwina i niestety nie dojechaliśmy Ciągnikiem przyciągnięto nas do domu.Utknęliśmy za Nowym Worowem , staliśmy w tej śnieżycy 5 godzin, dopóki nie zjawił się traktor, odmroziłam wtedy palce u nóg i rąk, a dzieci z DOmu Dzieckka, które wieźliśmy do DD w świwdinie również poodmrażały sobie palce, posikały się, bo nie można było wyjść z samochodu, tak był zasypany. Och, to było straszne.
Ale dosyć wspominek, mam nadzieję, że Tomasz dojedzie szcześliwie. Czekamy na niego.
piątek, 29 stycznia 2010
jeszcze raz o radości - Rozważania
że dzisiejszy dzień
już jutro stanie się dniem
wczorajszym?
•.
DLATEGO ŻYCZĘ CI WYCISZENIA
Tylko w ciszy można spokojnie podsumować dzień,
wymierzyć subtelną wagę słów.
Tylko w ciszy usłyszysz wołanie
drugiego człowieka .
Pozwól, aby z Twojego serca wypływała radość
z każdego dobrze spędzonego dnia.
z dobrych uczynków niesionych innym ,
z dobrego słowa bez złości.
Śmiej się z innymi ludźmi, niech
sprawia Ci radość,nawet mały, ale
udany żart.
Radość zmusza do działania.
Kiedy w Tobie rośnie,
rozkrzewia się tak bardzo,
że gdy zaczyna owocować –
żywi wszystkich, którzy stykają się z Tobą.
To właśnie jest ta Twoja dobra energia,
która przysparza wielu przyjaciół.
http://www.youtube.com/watch?gl=PL&hl=pl&v=tLRk3gWwtf8&feature=related
rozważania o mądrości jako celu życia (m.inn)
poznane wcześniej zasady. Można zatem dużo wiedzieć, ale wiedzy tej
nie umieć wykorzystać dla dobra,a to przecież powinno być w życiu
najważniejsze.
Czy człowiek ma się uczyć na własnych
błędach?
Ten, kto na serio podchodzi do zdobywania
mądrości, robi wszystko, by nie popełnić
w życiu drugi raz tego samego błędu. Można
śmiało stwierdzić, że własne błędy bardzo nas
bolą i często płacimy za nie wysoką cenę, ale wiele z nas popełnia jednak ciągle te same błędy. Dlaczego? czy nie stać ich na logiczne myślenie?
W życiu codziennym można spotkać
wiele takich przykładów, które zwyczajnie trzeba
przemyśleć, wyciągając właściwe wnioski, aby
w przyszłości nauczyć się prawidłowej i mądrej
reakcji na podobną sytuację.
Jak nazwiemy człowieka, kóry się uczy? Dla młodszych używamy słowa Uczeń, a jeśli dorosły człowiek pragnie zdobywać wiedzę, uczyć się w szkole? dlaczego jego nie nazywamy uczniem?
Definicja ta, jak się wydaje, znacznie zawęża
treść i sens pojęcia „uczeń”. Sugeruje, że tylko
młody człowiek, i to tylko w określonym wieku,
może być uczniem. A przecież wszystkim znane
jest przysłowie mówiące, że „Człowiek uczy się
całe życie”. Zawsze jest więc czas na naukę. Coraz
częściej słyszymy o tzw. uniwersytetach trzeciego
wieku. Na niektórych uczelniach organizowane są
kierunki przeznaczone dla osób przeżywających
jesień swojego życia, bowiem na naukę nigdy nie
jest za późno. Dzięki nauce zdobywamy wiedzę a ona
prowadzi do dobrych wyborów, kiedy dobrze nia pokierujemy, czyli musimy byc mądrzy.
Skąd więc mądrosć? Mnie się wydaje , ze człowiek rodzi się z mądrośćią a tylko nauka i lata doświadczeń kształtują ją bardziej.
Aby się czegoś nauczyć, nie potrzebujemy przecież
tylko krzesła, biurka i dobrego podręcznika.
Współczesny świat albo utożsamia
wiedzę z mądrością, albo preferuje wiedzę, nie
zważając na mądrość. Tymczasem mądrość jest
twórcza,ponieważ nie pozostaje na poziomie
rozstrzygnięć: wiem – nie wiem, ale szuka dobra.
Każdy powinien pamiętać, że mądrość to wielki dar i człowiek musi podchodzić
do niego z pokorą.Pycha bardzo często prowadzi do rozłamu mądrości.Człowiek mądry nigdy nie będzie pyszny, zarozumiały.
Sposobem nabywania mądrości
jest szukanie mądrych ludzi. Jeśli
prosimy człowieka mądrego o radę,
to wiele z jego mądrości, często
nieświadomie, przelewa się do
naszego serca.
czwartek, 28 stycznia 2010
garść wspomnień przy Laskowskim
Kiedy już w sobie poukładałam wszystko
znalazło miejsce
przyszła jesień z zabłąkaną tęczą
przyniosła zmienność aury, marzenia
tkane babim latem, otuliła pledem
zerwanych liści.
Wtedy słońce nabrało rumieńców.
Nabrzmiały owoc kasztana pękł
pod dotykiem palców
sokiem ociekały śliwki
Ptaki poszybowały ponad chmury gnane
porywami zapomnianymi chętnie
dałam się unieść
poezji
…jesieni
*
a kiedy
porywami niechcenia
dałaś się unieść poezji
wsłuchaj się w ciszę
odmieniaj
nieopisany sen pierwszy
a kiedy
kapryśna aura jesienna
zaspanym brzaskiem się mieni
ty swoją ciszę
odmieniaj
pozwól poezją się cieszyć
(amehob)
*
odmieniam ciszę przez wszystkie przypadki
życia w niedostatku
ciepła pod kołdrą
modrą
nakrapianą gwiezdnym odpadem
żółci
słonecznej przestrzeni
brakiem
ciebie
w poezji
http://www.youtube.com/watch?v=btomkMXQ3_k&feature=related
Moje Rozterki
baba bez głowy
powiadają ty masz głowę tylko do bujania
w chmurach
a ja marzę żeby mieć trzy
wymienne jak buty
- to dopiero
ta codzienna uporządkowana
wyszufladkowana i bezwzględna
nie da się zaskoczyć zgubioną stówką
lub gorzkim brakiem sumienia
druga - z godnością pawiana dźwigałaby
zapach markowych
butów
ta trzecia
pachniałaby wiosennie mchowo
trawą i zielonym wiatrem
tylko dla ciebie
*
a co mam ( za co mam?)
głowę z wytatuowanym grymasem
jak kursywa gnącą się na każde skinienie
pochylonej nad sobą
zastanawiam się czy kiedyś
odważę się nałożyć taką z nadrukiem
kobieta
ma prawo
mieć
trzy wymienne nie do narzekania
- to jest to
martwa na tura?
zdzieram paznokcie o mur między nami
drążę korytarze do twoich zmysłów
w ciemność twardo zapadam dłońmi
szukając ciepła i miłość czystą
chłód wcisnął się w nasze ciała
niszcząc żądze tchnieniem marnym
w naszym cieniu nie ma żaru
rozdmuchał go wiatr polarny
i tak jedno obok drugiego
ze zwiazku które jednym było
wegetujemy szukając tego
co w przeszłości się skryło
gdy zima nadchodzi i ciepła brak...
...pragnę pieca kaflowego
tak żebraczo i zachłannie
pragnę tulić się do niego
a ty dajesz mi centralne
dzień ma szarą barwę pragnień
nawet deszcz gra nutę tęskną
w jasyr wzięta więdnę malwą
gdy się patrzę nań za często
pokręciłeś moje życie
niezliczoną chmurą nacięć
ja rozliczam teraz chętnie
twoich czynów - moja pamięć
część 2
głupia garnie się do ciepła
jak żebraczka pod kościołem
wymoknięta w deszczu życzeń
wali jeszcze pokłon czołem
wypuszczone pod wiatr tęski
snują się melodią cichą
czasem kapną słowomiodnie
częściej jednak brzydko zgrzytną
pokręcone ścieżki życia
bardzo szybko czas omotał
z przeznaczeniem się nie targuj
bierz za ogon, wiąż do płota
środa, 27 stycznia 2010
Dowcipy z netu
Bogaty pasażer wchodząc po trapie na pokład spacerowego statku pyta się ironicznie witającego go kapitana:
- Czy ta przedpotopowa Arka Noego jest już pełna?
- Tak proszę pana, brakowało nam właśnie tylko osła.
Drzemka
Dyrektor firmy wchodzi niespodziewanie na halę produkcyjną i zastaje tam praktykanta.
- Czy majster zlecił ci jakąś robotę chłopcze?
- Tak panie dyrektorze.
- A jaką?
- Mam go obudzić gdyby się pan pojawił
Czarny baran
Dwaj turyści idąc szlakiem górskim dotarli do polany a na niej znajdowała się
stara studnia. Jeden mówi do drugiego:
-Stary jaka studnia!!! Ciekawe jaka jest głęboka?
Znaleźli kamień i wrzucili do środka. Zaczęli nasłuchiwać a tu cisza. Wzięli zatem większy kamień ,wrzucili do środka a tu...cisza. Powtórzyli taką akcje jeszcze dwa razy z większymi kamieniami i efekt zawsze był ten sam czyli cisza. Stwierdzili że to niemożliwe , że studnia musi mieć dno. Zauważyli na polanie ogromną szynę kolejową i postanowili ją wrzucić do środka. Jak postanowili tak też zrobili. Przytachali i resztką sił wrzucili do środka. Słuchają a tu... cisza. Ale dzieje się rzecz niezwykła; mija około minuta a po polanie biegnie a w zasadzie podskakuje do tyłu czarny baran i wskakuje do studni.Turyści zgłupieli. Po kilku chwilach podchodzi do nich stary góral i się pyta:
-Panowie! Nie widzieliście może gdzieś na polanie czarnego barana?
Oni na to:
-No tak właśnie widzieliśmy... Biegł do tyłu i wskoczył do studni.
Na to góral:
-Niemożliwe przecież był przywiązany do szyny!
Haiti, smutek Karaibów
Haiti, smutek Karaibów
Autor tekstu: Elżbieta Binswanger-Stefańska
polecam :
http://www.racjonalista.pl/pdf.php/s 7091
DZIECIOM
dziecko to uwidoczniona miłość- Novalis
Gniazdko o poranku
świt przegląda się odbity
światłem moich myśli
naciąga sukienkę
dzień wpadł wesoło
przecierając wczorajszy kosmetyk
przeciwzmartwieniowy
cisza przeciągnęła się kocio
leniwym grzbietem ciepłego mleka
wiem skąd zapach
pobiegłam
utulić twój sen delikatnie
by nie spłoszyć
wyfrunąłeś ptaszku
za rzeki. za morza odnajdę cię
w moich wierszach
kochanie
Przedwiośnie z Szopenem
spacerek z Julcią i Roksanką- luty 2007
mrozy nie zamrożą-
powiedział spiker-
i jak mam nie wierzyć, skoro nadzieją promienieje
samotności uśpione w ramionach
wykluwają radość w rozgardiaszu ptasim
otwarta na słońce tęsknota za
kwitła liliowo
rannik w cierniowych żółciach
niewinnie wabi goniących za niczym
spod młodych palców pierwiosnków
Chopinem spływa na ziemię nieśmiały dźwięk
ukochanej melodii
krecie domki są tarasami dla nóg przechodniów
sznurówki tańczą na wietrze wiążąc w pary
zamiłowanie do wędrówek
szepczą z czułością do dziurek od butów
kocham świat
śnieg, czyli z górki bez trzymanki 2006 grudzień
gęstnieje. gdzieś wrony pogubiły gniazda
w puchu główka dziecka
strząsa moje zmartwienia
za przyzwoleniem
napycha w kieszonki białe szaleństwo
z kącika mnie promyk
zlizuję z ust błyszczyk
uśmiechając się całą szerokością ramion
tulę filigranową postać
zaproszenie do przewietrzenia zadumy
< mojej wnuczce Julci >
pierwsze kroczki w przedwiośnie
Roksanie w rocznicą pierwszych urodzin – 29 grudzień 2005
piąstki ściskają kapotę wiatru
sprężynki nóg podążając za ważnym
zmiatają niedawny śnieg
zsunięty na brzeg słońca
w odwrotności do kroczków tupiących
z wielkim zaangażowaniem po płycie
chodnika zabrakło jakoś tak szybko
i zajączek nie dał się złapać
drży w piersiach grudka uczucia
zacieśnia się bliskość palców
przekornie do sytuacji tańczymy
choć płyta nie ta
a świat się śmieje buziami pierwiosnków
serce uczy się drżenia na nowo
a ręce sprawności
wio- wiosno z Londynu do Polski
w leciutkich dotykach wchodzę cala w krystaliczną woń
na spoacerze z Nikitką
pachnie kwieciem obcojęzycznie
nie ma czystej wody
w trawach fontanny różnokrokusów
hiacyntowa perfumeria w parku
wiatr stroszy krzewy z zaangażowaniem
zbieram czerwone kulki jakiejś rośliny
pełno ich tu
wszelkiego rodzaju puchów piórek
rozumiemy się doskonale w przelocie
między jednym kęsem a kwileniem
jasnej ptaszyny w wózku
wyciąga ręce do strzępiastych promieni
żonkile łaskoczą noworodka wiosny
huśtam istotkę cierpliwie na gałęzi
sikorki godują znajomo
pogwizduje kos
nie muszę szukać tłumacza
wszystko rozumiem
przyszła wiosna
'ofkors'
kołysanka dla Nikitki
Zanurz się w sen spokojny
Nim gwiazdy księżyc policzy -
uśmiechem ciepłym i słodkim
rozjaśnij przedsenne oblicze.
Zanurz się w sen kolorowy
lekki jak skrzydła motyla
unoszą się wokół głowy
gdy usta w uśmiechu rozchylasz.
Zanurz się w sen nierozkwitły
Niech chóry aniołów wzrastają
słysząc równy Twój oddech
marzenia moje czuwają
słodka niewinność
uchylam niewinnie zapłakane drzwi
w uścisku ciepłych słów znika niepewność
drobnymi paluszkami łapie kurczowo
moje oddychanie
apsikiem daję upust małej natarczywości
codzienność piskliwie rozdwaja się
za drugimi drzwiami nie czuję zapachu kawy
pod dotykiem miękka materia ciąży wymaganiem
próchnicy z tego nie będzie
raczej wieloznaczności komfortu dzisiejszej mody
dzieciom w posagu
dzieciom moim dałam
- korzenie
twardo stoją na ziemi
w białoczerwonej poświacie
- skrzydła
wyfrunęły z gniazda
w pogoni za niebem
- nadzieję
tę mocną co wierzy
w prawdziwość marzeń
- wiarę
przodków jednością silną
- przystań
z dachem chlebem
i czekaniem
czy dałam im miłość?
tego się pragnę dowiedzieć
nim moja gwiazda spadnie
Ks. Opaliński
Tak bym chciał się nauczyć
pogodnego uśmiechu starców
z którym idzie się do nieba
jak do siebie
AFORYZMY
....⊱⊰•இ•⊱⊰
Gdy uśmiech słoneczny,
Ten, o którym marzysz,
W sposób ostateczny,
Zepchnie chłód z twej twarzy,
....⊱⊰•இ•⊱⊰
Będziesz mogła ludzi,
Swym uśmiechem witać,
By w dobroci cudzie,
Zaczął świat rozkwitać.
....⊱⊰•இ•⊱⊰
Żadna zła przygoda,
Nie może się zdarzyć,
Bo z dobrą pogodą,
Zła nie chodzi w parze.
....⊱⊰•இ•⊱⊰
Dobroć porozjaśnia,
Wszystkie życia cienie,
Przez co stare waśnie,
Pójdą w zapomnienie.
....⊱⊰•இ•⊱⊰
Będzie się żyć raźniej,
Z wesołym uśmiechem,
Rozkwitną przyjaźnie.
ze zdwojonym echem.
•══★•⊱⊰•இ•⊱⊰•★⊱══•
"Życie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne."
•══★•⊱⊰•இ•⊱⊰•★⊱══•
wtorek, 26 stycznia 2010
niechaj to narody wżdy postronni znają
iż Polacy nie gęsi swój język miłości też mają ( aj Lavju :P)
"Kocham Cię" w różnych językach. ;]
ALBAŃSKI- TE DUA
ANGIELSKI- I LOVE YOU
ARABSKI- OHIBOKA
BUŁGARSKI- OBICZAM TE
CHIŃSKI- WO AI NI
CZESKI- MILUJI TE
DUŃSKI- JEG ELSKER DIG
ESPERANTO- MI AMAS VIN
ESTOŃSKI- MINA ARMASTAN SIND
FILIPIŃSKI- MAHAL KA TA
FIŃSKI- MINA RAKASTAN SINUA
FRANCUSKI- JE T'AIME
GRECKI- S'AGAPO
HISZPAŃSKI- TE QUIERO
HOLENDERSKI- IK HOUD VAN JOU
IRLANDZKI- TAIM I'NGRA LEAT
JAPOŃSKI- WATAKUSHI WA ANATA O AISHINASU
łaciński - TE AMO lub VOS AMO
niemiecki - ICH LIEBE DICH
portugalski- TE AMO
rosyjski - JA LJUBLJU TIEBJA
rumuński - TE JUBESC
serbski- VOLIM TE
szwedzki- JAG ALSKAR DIG
turecki- BEN SNI SVIYORUM
węgierski - SZERETLEK
włoski - TI AMO
poniedziałek, 25 stycznia 2010
Żyję na tyle długo, by zacząć się rozliczać z nadwagi dokonań. Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział, że będę pisać wiersze, zrobiłabym seppuku w czoło. Nie miałam takich planów, tym bardziej wiary
nie miałam wtedy sprzyjających gwiazd
nałogów żadnych.
Nie kosztowałam taniego wina, za to z maślanki
robiłam ciągutki.
Z wiatrem nie wychylając głowy poza atmosferę
kształtowałam plastelinę wpuszczając na manowce
coraz to nowe pokolenia analfabetów.
Uczyliśmy się puszczać kółka z dymu, nigdy nie opanowałam tej sztuki a tak mam ochotę dmuchnąć komuś prosto w zapatrywania .
W pracy siadywałam tam, gdzie mogłam
zagrać(nieodpowiednim) na nosie.
Sceny teatralne nie dla mnie. Tym bardziej słuchowiska.
Przyjaciółki bywały i owszem wcale zabawnie
dogadywałam się z chłopakami. I wtedy pojawiła się miłość.
Motocykl" Panonia", zapach "zielonego wiatru” za skórą.. oczyska ogniście zapatrzone. Wybrałam inne wydanie.
I stało się słowo ciałem. A właściwie trzy.
Tylko dzięki nim nie wyskoczyłam ze złotego kółka
na zielone trawy niezależności od uzależnień.
Popatrz. Jak przypadki potrafią nadać sens życiu.
Przed ostatnim zachodem półwiecza spotkałam
wszystko to, co mogło się zdarzyć długo przed.
Najpiękniejsze. Dzieło przypadku? Zagrywka losu?
Cokolwiek to było. Nie narzekam .Wprost. Przeciwnie.
Mój przyjacielu. Połączyłeś mnie z życiem.
*
kilka słów powiedzianych przez telefon
włożonych w kopertę wysłanych na adres
kogoś kto samotność zna bardzo dokładnie
na każdej drodze potyka się o nią
góra nie wpasuje się w tło lodowca
szukałam pocieszenia a zobaczyłam dno
w słowach które do żywego dotykają miejsc
niezamieszkałych z braku wyrafinowanej perwersji
sztuczna porcelana tylko z wyglądu jest taka sama
jak chińska laleczka tłucze się nocami
nabiera rumieńców pod wpływem ciepła
wystarczy dotyk
by nie rozstawać się ze złudzeniami
dzwonię pod numer zaufania
Panwkratkę zminiaturyzuje moje duchy niespokojne
na wszelki wypadek przysiądę fałdy
plisowanej spódnicy
moda na kanty nie minęła
posiedzę dłużej
Smutność walentynkowa
niebo co miało być rajem
w piekło zmieniło się
- szare
nie chcę więc nieba
ni piekła
- ot rzekłam
w zawieszeniu
między i pomiędzy bez
chcesz
to bierz
Kołysanka Alicji Wysockiej
Dziś nawet czajnik na mnie nie gwiżdże,
w kominie zasnął zziębnięty świerszcz.
Tuż przy zegarze wystaje cisza
jak gwóźdź zrdzewiały, jak z płotu żerdź.
I księżyc w pełni drąży po nocy
srebrzystą smugę za cieniem rzęs.
Nie powiedziałeś, chciałam usłyszeć
dobranoc Alu, ja ciebie też.
piesdomni
- Pokaż mi takie miejsce, gdzie sen nie jest snem, a życie jest jak sen.
w małych miasteczkach nie ma mostów
odpowiednich dla psa z kulawą nogą
z wyboru lub pierwszego kontaktu
do ostatniego balastu
z prawdą której nigdy nie stać
na słowa mówione w oczy prosto z mostu
tutaj nigdy nie było
w małych miasteczkach nie ma mostów
które dzielą bogobojnych
i łączą żałosnych w supermarketach
kupiono- sprzedano do ostatniego wina
zawsze leży po stronie
najmniej sobie winnych
pod mostem
tylko szkło nie ulega rozkładowi
Megazyny
upłynniam procenty optymizmu ukrytego w setce
kolorowych gazet oferujących bezpruderyjność w łóżku
najlepiej obsadzać role dwu lub czteroosobowe mówić
o fantazjach mocno wczuć się w apetyt na miłość
bez medali i zobowiązań zrodzić się do szczęścia
lub tańca wybór traktować serio aż
mdło się zrobi od sekretnych ujęć klatki
małp z bananami
zroszonymi rozprutą truskawką
zazdrostki wypalone kolejnym dymkiem srebrnej ciszy
zaczytanej w ciąg dalszy
nie nastąpi
o nie.
otwieram zsyp …..
re'animacja czyli space'rek
zimowy
wypuściłam się na białą scenę
drobię kroczki, taki balet w kozakach na sztywnych stopach
i nagle piruet zawrotny
brwi ułożyły się w wykrzyknik usta - w koło ratunkowe
ciszę przeciął świst, zgrzyt i krzyk - łaj
wszystkie gwiazdy i świetliki rozjaśniły mrok przed oczami
mącę kryształową taflę speszonym oddechem , zaklinam
> a niech to cholera<
granat rozrywa mi pewną część ciała
rośnie limonka
dojrzewać będzie zmieniając kolory z czerwieni
poprzez fiolet na żółtozielony
w zaciszu wymuszonego reanimowania, zagęszczam się
w pokrywie lodu
wstać nie mogę
muszę czekać
na jezioro łabędzie?
2009 ROK Herbertowski
odchodzisz starcze, ustępując młodemu,
wydaje ci się że nabyłeś doświadczeń
w zmarszczkach na czole
naiwna to wiara
dla raczkującego
w rodzime destrukcje
obrzezane ze świadomości religijnej
egzystowałeś w oderwaniu od świata dawnej kultury
mawiałeś że tylko karły moralne nurzają się w przeszłości
pamiątki sztambuchy i rodzinne archiwa
zjada źle pojęty kurz historii
niedojrzałym owocem zawisły wszystkie twoje
zabawy samolocikami
wielkie dmuchanie w balony kryzysu
i globalnego ocieplenia
(...)
narodowy Alzhaimer to nie tylko problem z celebracją
pamięci
zapisane w testamencie
czeka na kolejne chrzciny
Roku Herberta
2009
Moje rozważania o cierpieniu poparte fragm. z Biblii
Cierpienie jest wpisane w porządek świata tak samo głęboko i nieuchronnie jak radość, zadowolenie, miłość, życie i śmierć.
Cierpienie doświadcza nas zarówno w sposób osobisty, jak i przeżywane jest przez najbliższych. Sytuacja cierpienia odsłania tajniki ludzkiego serca, ukazuje prawdę o człowieku, „ukazuje moc wiary albo bezsilność wynikającą z jej słabości, braku”. Wyróżniamy dwa rodzaje cierpienia: fizyczne i psychiczne.
Cierpieniu fizycznemu możemy zapobiec, fizyczne, to stan ducha, umysłu i serca. Czasem jednak oba rodzaje cierpienia łącza się ze sobą.
I takie cierpienie jest najgorsze- tak uważam.
Cierpienie należy znosić po ludzku, dopuścić do siebie uczucia i łzy.
Taką postawę charakteryzuje świat chrześcijański. Propaguje pokorę wobec wyroków boskich, zaniechanie złorzeczeniu, a zawierzenie miłosierdziu bożemu. Człowiek świata chrześcijańskiego nie złorzeczy Bogu, nie szuka winnych, jest pokorny i silnie wierzy w Opatrzność boską.
Biblia zapewnia nas, że wszystko w historii dokonuje się nie tylko za wiedzą Boga, ale także za Jego przyzwoleniem .
W Biblii bardzo dokładnie przedstawione jest cierpienie Abrahama: Bóg wystawił swojego sługę na próbę żądając, aby złożył w ofierze jedynego,
umiłowanego syna (Rdz 22, 1-12). Ileż emocji towarzyszyło Abrahamowi, jednak nie poddał się zwątpieniu w wyroki boskie,
w Jego miłosierdzie .Bóg jest solidarny z cierpiącym człowiekiem i nigdy nie pozostawia go samemu sobie.
Nikt więc nie cierpi w całkowitym osamotnieniu, bo Bóg zawsze jest świadkiem jego bólu i nie pozostaje obojętny.
Abraham doświadczył mocy Boga i wiara jego była jeszcze silniejsza.
„Człowiek cierpi z powodu zła, które jest jakimś brakiem, ograniczeniem lub wypaczeniem dobra” (SD 7).
Cierpi, kiedy zostaje pozbawiony lub sam się pozbawia dobra, które winno być jego udziałem.
Stary Testament nie zna cierpienia przypadkowego: jest ono zawinione (każdy zły czyn mści się na człowieku)
albo pochodzi z dopustu Bożego. Przykładem może być Hiob- mieszkaniec miasta Uz, człowiek silnie wierzący, pokorny wobec praw boskich. Stwórca nagradzał go swoim błogosławieństwem, obdarzył majątkiem i liczną szczęśliwą rodziną.
Hiob dziękował bogu za opiekę i stosował się do Jego praw. Jednak Szatan nie mógł na >to patrzeć i zesłał na niego najgorsze nieszczęście.
"okrył Hioba trądem złośliwym
Od palca stopy aż po wierzch głowy"
Postanowił sprawdzić jaka jest moc wiary Hioba. Srodze doświadcza nieszczęsnego, zsyła na niego trąd, pozbawia rodziny i majątku, przyjaciół.
Hiob nie złorzeczy, nie wyklina Boga, wierzył w Jego Dobro i Miłosierdzie, bo wiedział , ze się nie sprzeniewierzył Bogu.
Dzięki swojej pokorze i silnej wierze Hiob pokonał Szatana.
Cierpienie może być rodzajem kary,ale i wówczas jej wielkość łagodzi świadomość, że stoi za nią miłosierny i dobry Bóg,a nie bezlitosny tyran. "Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, a Jego łaskawość przez całe życie" (Ps 30, 6; por. Jr 10, 24; 30, 11;( czyż my ludzie nie mamy podobnie?)
Lm 3, 32-33; Mdr 3, 5). Cierpienie może być także sprawdzianem wierności względem Boga (Hi 1, 9-11).13
W krańcowej sytuacji, stwarzanej przez cierpienie, człowiek deklaruje się za Bogiem albo przeciw Niemu.
Hiob zadeklarował się z Bogiem.
Nowy Testament ma inne poglądy na cierpienie ludzkie. Nie jest ono karą za grzechy, nie Bóg zsyła cierpienia,lecz człowiek sam sobie jest winien, nie żyjąc według praw boskich, w zgodzie z przyrodą i sobie samym.
Bóg posłał Swojego Syna Jedynego, by odkupił grzechy ludzkie własnym cierpieniem, zarówno fizycznym jak i psychicznym.
Jezus nie poddał się ani mocy Szatana ani własnemu lękowi. Silnie wierzył w Ojca Swojego i Jego Miłosierdzie..
Ukrzyżowanie Syna Bożego ukazuje prawdziwe oblicze Boga, który będąc wszechmocnym, z miłości do ludzi nie zawahał się podjąć uniżenia,
cierpienia i haniebnej śmierci. Okazał swoją wszechmoc w niemocy na krzyżu, swój majestat okrył szatą uniżenia,odsłonił swą istotę jednocześnie ją ukrywając. "Jego wszechmoc objawia się właśnie w tym, że dobrowolnie przyjął cierpienie."
Mógł nie przyjąć. Mógł okazać swoją wszechmoc w momencie ukrzyżowania. Mógł sztąpić z krzyża i iśc wolny.
To, że pozostał do końca na krzyżu, to, że na tym krzyżu mógł powiedzieć do Boga tak, jak wszyscy cierpiący:
- «Boże mój, czemuś Mnie opuścił» (Mk 15, 34) – właśnie to pozostało w dziejach człowieka jako najsilniejszy argument.
Gdyby zabrakło tego konania na krzyżu, prawda, że Bóg jest Miłością zawisłaby w jakiejś próżni”.23 Bóg jest miłością (1 J 4, 8).
Tak umiłował ludzi i świat, który stworzył, że dla jego odkupienia wydał swojego Syna na ukrzyżowanie (por. J 3, 16).
Czy mógł pozostać obojętny na to, co działo się z Jego Synem? Nie, Bóg Ojciec nie zostawił Syna w samotności cierpienia; nie przestał być z Nim w przedziwny sposób zjednoczony, bo On zawsze jest blisko tych, którzy cierpią, jak był z Abrahamem i Hiobem.
***
Ani Stary Testament, ani nawet Nowy Testament nie dają odpowiedzi na pytanie, dlaczego cierpieniu przypadła tak istotna rola w Bożym planie zbawienia świata.
Niemniej jednak w świetle objawienia w Chrystusie ujawnia się tajemniczy sens, znaczenie i celowość cierpienia.
Na pytanie, czy Bóg niejako „usprawiedliwił” siebie wobec ludzkiego cierpienia, jest odpowiedź pozytywna: tak, – przez krzyż swego Jedynego Umiłowanego Syna.
. Dla ludzi zbuntowanych wobec Boga, cierpienie pozostaje nieusprawiedliwione, ale dla wierzących w Chrystusa znalazło swe tajemnicze „usprawiedliwienie”
w krzyżowej męce Jego Syna.
dlaczego "szczurołap?
pt. czas szczurołapa
zaintrygoała mnie ten wiersz i dltego zwróciłam uwagę na film- "szczurołap"
a oto wiersz:
czas szczurołapa
budzę się
coraz bardziej nie do końca
coraz bardziej od początku
i być może nie byłoby warto
gdyby nie brak powodów
i być może nie widziałem tego nigdy
ludzie schodzili z gór
szli w moim kierunku
milkło za nimi tło cichły kontury
wmieszałem się w tłum
w moich rękach zapaliła się trąbka
ludzie ciągle schodzili z gór
Lecter- www.poezja org.
niedziela, 24 stycznia 2010
DOWCIPY
Uważaj ,Anioł Cię widzi
Włamuje się złodziej do pewnego domu. Wchodzi przez okno i słyszy głos:
- Uważaj ,Anioł Cię widzi.
Rozgląda się i nic nie widzi. Zrobił dwa kroki i znów głos:
- Uważaj, Anioł Cię widzi.
Zapalił latarkę, patrzy a w klatce siedzi papuga i mówi:
- Uważaj, Anioł Cię widzi.
Złodziej tak patrzy i pyta rozbawiony papugi:
- Jak się nazywasz?
- Kleopatra - odpowiada papuga.
- Co za idiota nazwał papugę Kleopatra??
Pyta złodziej. A papuga na to:
- Ten sam, który nazwał dobermana Anioł.
zima
Przyszła piękna i niewinna
pierzyną śniegu okryła drogi
wyniosła nieprzystępna zimna
zmroziła moje ogrody
biega boso po srebrnym lesie
strumienie wstrzymuje w rozbiegu
niebiesko-biały zmrok niesie
kryje zieleń pod czapami śniegu
siedziała z nami przy białym obrusie
ubrana w zwiewną długą suknię
odwiedziła karnawałowe bale
a wiosną gdzieś za morza umknie
mitycznie
z piersi Ewy wydobył się jęk
gdy wężowym ruchem
po pniu zsunął trójkątnogłowy
przykuł wzrokiem czerwień
kusząc słodyczą ekstazy
po same myśli
pod sam kołnierz nocy
rozrzuciła Ewa nasiona
tysiące
a
tylko jedna pokusa
jeden
grzech
nieunikniony
zrzucam
sobota, 23 stycznia 2010
kłótnia o 'rap' i jego idee
wiele było różnych głosów, przytoczę:
Przy każdej okazji walczę o niezawężanie w żadnen sposób definicji tego słowa. Rap to forma ekspresji, to melorecytacja jakiegoś tekstu do podkładu muzycznego. Nie wolno narzucać mu jako formie żadnej ideologii. Fakt, że w większości jego jężyk jest, jaki jest, wynika z faktu, że tworzą go głównie młodzi ludzie i dla młodych ludzi. Teksty pełne są języka potocznego, kolokwializmów i wulgaryzmów. Nie znaczy to, że w tej formie nie ma ludzi próbujących dotrzeć do słuchacza o bardziej wysublimowanym guście. Koledzy wyżej podali już przykład Eldo. Ja może też umieszczę kilka utworów będących potwierdzeniem tego, co napisałem:
www.youtube.com/watch?v=WY48wHy1xV0
(z bardzo ładnym nawiązaniem do wiersza Rilkego)
www.youtube.com/watch?v=aayiPSMUJug&feature=related
www.youtube.com/watch?v=r-U3YvS_7FM
inny głosw dyskusji:
Tak to już jest na tym świecie, że są rzeczy, które nas drażnią i nic nie możemy na to poradzić. To tak jakby ktoś się oburzał i drażniło go to, że są ludzie, którzy wybierają polityków, których uważa za złodziei albo cynicznych aparatczyków.
A co do samego hiphopu, który niegdyś też mnie drażnił a dziś już tylko śmieszy, to istotę tego zjawiska uświadomił mi kiedyś pewien gość, którego zapytałem, jaka jest wartość w hiphopie, bo zazwyczaj i oprawa muzyczna i tekstowa są żałosne. Powiedział mi, że hiphop jest prawdziwy. I miał rację. Hiphop jest taki jak życie tych, którzy go słuchają. Mierny, beznadziejny, monotonny, ubogi, upstrzony wulgarnymi atrakcjami i w klimacie prymitywnego buntu. Po prostu bez aspiracji.
I tak samo teksty, o których napisałaś - one wyrażają pewną prawdę na temat jakiegoś elementu rzeczywistości, od którego można być dalej lub bliżej, ale jest i jest prawdziwy. Oczywiście wiadomo, że człowiek o określonych oczekiwaniach i aspiracjach nie przychodzi na portal poetycki, żeby czytać takie rzeczy, bo widzi je codziennie pod blokiem. Ale nie można mieć pretensji do autora, że nie zdaje sobie z tego sprawy. On wyraża swoją prawdę, która nie wchodzi w ogóle w takie rejony. A że wulgaryzmy... to kwestia lingwistyczna. Są ludzie, dla których wulgaryzmy stanowią rdzeń językowy, a zdanie typu "Spierdalaj, kurwa, weź mnie nie wkurwiaj" jest elementem codziennej konwersacji.
następny :
(...) mam wrażenie, że niektórzy sądzą, że ci kolesie z przypadku, co rapują o blantach i jak to im źle na ławce przed blokiem albo wielki tłusty murzyn nawijający o tym, ile panienek zaliczył, to cały rap. Zmartwię was - to nie jest esencja rapu, kto zresztą na poważnie traktuje tę muzykę, ten takie dziadostwo unika jak ognia.
Do posłuchania trochę prawdziwego rapu:
www.youtube.com/watch?v=IwWWUsHRZ6k
www.youtube.com/watch?v=g53nActB9c0
www.youtube.com/watch?v=ENsKMsaOe-4&feature=related
www.youtube.com/watch?v=cuvBpGVANYA
(polskie)
www.youtube.com/watch?v=Hy1tMKLyQnU
www.youtube.com/watch?v=7wwxd7IVUME
LIST DO OJCZYZNY!!!!
gotowe do powodzi czekają na dogodność.
Mam dosyć wskazówek,"im więcej tym bardziej..",
nie ominę praw toczących się "ku lepszemu",
a ciągle pod górę.
Po kolejnych bruzdach ciemności,
ciągle po omacku stając na głowie,
wmawiam sobie, że jest mi z tym dobrze.
Robię odpowiednie wrażenie
do ambitnych planów wspomagania pańskiej biedy
rozrzucając na lewo i prawo gorzki uśmiech.
Pogrążani w coraz większej nędzy
na własne życzenie z wyboru
życzmy sobie,
by się nie dać naciągaczom, wszelkim populistom
i tym co nie potrafią mnożyć i dzielić dla reszty.
Wszystkiego dobrego Rodacy
2008
od pewnego momentu przestałem
W życiu kończy się...
A jak się kończy, to
dopiero się zaczyna!
w głowie jakieś fanaberie
kosztem zdrowego odżywiania
włosów
i nie ma z kim pogadać
o wypadaniu
ta przy której budziłem się
teraz patrzy inaczej
przez okno na niewidoczne drzewa
w parku wróble kłótliwIe z gołębiami
wydzierają kawałek chleba
łabędzie coraz bardziej napuszone
ODpływają na głębię
coś we mnie iskrzy
i coś sieję pod wiatr
coś jakby politycznie
´´´´´$$$$ ▒▒▒▒▒
´´$$$.$$$$ ▒▒▒
´´$$$$$$$$$$.▒▒▒▒
´´´´´´´$$$$$$.▒▒▒▒
´´´´´´$$$$$$$.▒▒▒▒▒
´´´´´$$$$$$$$▒▒▒▒
´´´´´$$$$$$$.▒▒▒
´$$$$$$$$$$$$▒
$$$$$$$$$$$$$$$$
´$$$´´$$$$$$$$$$$$$$▒
$$´$$$´$$$$$$$$$$$$.▒▒
´$$´$$´´´$$$$$$$$$$▒▒▒▒
´´▒´´´▒´´´´$$$$$$$$´▒▒▒▒
´´´´´´´´´´´´´´$$$$$$´´▒▒▒▒
´´´´´´´´´´´´´$$$$$´´´´▒▒▒▒
´´´´´´´´´´´´´´$$$$$´´´´▒▒▒
´´´´´´´´´´´´´´´´$$$$´´´▒▒▒
´´´´´´´´´´´´´´´$$´$$````▒▒
`````````````▒`````▒`````▒▒
koń Incinatusa ( senator rzymski)
prosty człowiek nie szuka wyrafinowanych konkluzji
lecz czytelnych recept dla zdrowego stylu życia
egzekucja komornicza - spuścić lanie komornikowi
nie spłacony kredyt - olać bank
powstrzymać import - barykady na tory
jak przystało na prostolinijność
trzeba mówić co się wie
- zbanalizować zbagatelizować
uproszczona myśl Lenina
że kucharka może rządzić państwem
stała się reality show logikantów Konopielki
nawet bez cytatu Bułhakowa
rozlega się śpiewka ludowa:
z nizin pod niebiosa niosą lep erosa
kultur pierwotnych wzór
historia kołem się toczy radośnie
zaczyna i kończy na wiośnie
2005.
brama Auschwitz
Sprawna akcja policji i straży granicznej doprowadziła do odnalezienia
złodzieji. Chcieli ją wywieźć do Niemiec.
- uleżało się a pamięci, powróciło)
był czas apokalipsy
zostało znamię
wrota zapowiedź strachu
ktoś utrącił im ramię
za cenę strachu cena w złocie
napisy zardzewiałej apokalipsy chrypią
przyuczamy je do przeszłości
kiedy wyciągamy kolec zdrady i kłamstwa
tkwący głęboko w pamięci
smak krwi pokąsanych kolczastymi różami
zostaje na zawsze
za drutami
użyźniona krzyżami gleba
i ręce gotowe do nowej zdrady
analogie śmiertelności powracają
Witam nowych znajomych na bloggerze
Bezpański? obrazek
za oknami
w nierównym oddechu
szron osadza się pod nosem
chichocze
odgryziony kawałek
przywiera do języka łaskocze gardło
przełykam
i całe mnóstwo szklistych wyroczni
znowu zapowiada się
jutro
zimne łóżko z przeciągiem
w otwartych drzwiach
trzeszczą tysiące
i przyjdzie odwilż
w kawałku nieba
zabarwię seledynem
ziemię
chuchnę w dłonie
otworzy się wiosna
i przystroję
włosy w mlecze
trawą wzburzą się łąki
zakwitną stokrotkami sznurowadła
wiązać będą kokardy następnym krokom
zawtórują ptaki
i zakwitną dłonie w ciszy
zmartwychwstałej zieleni
skalnik we fiołkach zadurzy się
przyprawiając o zawrót głowy
kreta pod świeżym wzniesieniem
przemówią
oczy niebem
.2009
bardzo poważnie o niepoważnej
myślisz że mam we włosach gniazdo os
zdobi mnie gałązka kwitnącej wiśni
suknia - tulipan na biodrach
bose stopy w stokrotkach tylko nos
do góry zaczepia listki lipy
seledyn
zadziwia a ja bez kapelusza
idziemy na luzie ja i wiatr
do rytmu gwiżdżąc na promienie
zaglądające przez sito w twarz
mam ochotę podskoczyć i kopnąć
kamyk z całych sił żeby poczuć
kto wie kiedy powtórzy się
taki udany dzień
tak naprawdę mam dosyć piegów
i czkawki po twoim milczeniu
przez ciebie moja bezsenność
***
2006
autoironicznie
za ryczaną drogą do domu
kuleję z odciskami żalu
zamieniona w wykrzykniki
wyzwalam z życia pomału:
- wędrówki w za ciasnych butach
łzy wciśnięte do gardła
usta skrzywione boleśnie
- zasłu-żona ...jak żadna
do lasu między paprotki
ułożę się ze spokojem
krople sięgające ziemi
szumu kołyską ukoję
czas rzeką jak w porzekadle
nowy świt wstanie gotowy
powędruję w świat odległy
by stare zaliczyć progi
Wystarczy do szczęścia
bo wypłakać swe bóle
też trzeba mieć komu'
wszechświat kurczy się nagle
do czterech ścian domu
dziejowe posłannictwo
spada z piedestału
w czarną bez mleka
gorycz powszednich dni
zaślepieni własną ciemnotą
nie dostrzegamy blasku
nadziei w cudzych oczach
oprawieni w ramy przepisów
w ciasnych garniturach poglądów
zapominamy o odrobinie dobrej woli
a wystarczy jedno słowo
co ulgę niesie
dotyk co nie boli
pod którym kark nie gnie się
****
2008
Przypowieść
Ślady stóp
~~~~*****
Którejś nocy przyśnił się pewnemu człowiekowi dziwny sen. Śniło mu się, że spaceruje z Panem Bogiem brzegiem morza, a na nieboskłonie rozbłyskują sceny z jego życia. Z każdą odsłoną na piasku pojawiały się ślady stóp - jedne należały do niego, drugie do Boga. Gdy zgasła ostatnia scena, mężczyzna obejrzał się za siebie i postrzegł, że wielokrotnie na ścieżce widać jedynie ślady jednej pary stóp.
Działo się tak w najtrudniejszych, najbardziej smutnych chwilach jego życia.
Zaniepokojony spytał Boga:
- Panie, obiecałeś, że jeśli będę kroczyć twoimi ścieżkami, zawsze będziesz przy mnie. Tymczasem w najczarniejszych momentach mojego życia widzę na piasku tylko jedne ślady stóp. Nie pojmuję, dlaczego opuściłeś mnie, gdy potrzebowałem Cię najbardziej?
- Najdroższe dziecko - odparł Bóg - za bardzo cię kocham, by cię opuścić.
W chwilach próby i cierpienia, tam, gdzie widać jedynie pojedyncze ślady,
niosłem cię na ramionach."
....ooO
....(....)......Oooo....
.....\..(......(....)......
......\_ )......)../......
...............(_ /........
piątek, 22 stycznia 2010
co przyniesie jutro
dla odprężenia
w kąpieli
Leżysz w wannie jak na łące
Wdychasz olejki pachnące
Czujesz świeżość jakby wiosny
Nawet uśmiech masz radosny
Cała skóra odświeżona
Jakby nowo narodzona
Już wyglądasz super pięknie
Wyłaź szybko, bo rozmiękniesz!
i wylazłam z wanny szybko
bo mi mokro gdzieś za szybką
w oko mydło się dostało
oj, jak brzydko mnie bolało
olaboga wrzeszczę srogo
wszak nie wyszłam lewą nogą
za co wszystkie te katusze
czy ja zawsze cierpieć muszę
mało nogi nie skręciłam
kiedy z wanny wychodziłam
pośliznęłam się nieboże
gorzej chyba być nie może
czy boimy się spełnienia marzeń?
bo nigdy nie wie co z tego wyniknie
oparta o ścianę z punktem ciężkości na piętach
gotowa w każdej chwili do pozycji na baczność
na przeciw hologram prostych, ludzkich pragnień
wiruje w przestrzeni zbyt wysokiego napięcia
nie wyciąga ręki by nie spłoszyć sygnałów
więzionych w zielonych jabłkach
zostaje z marzeniami
cenne na dziś na jutro
na zawsze
bez odbioru
a może jednak
nie zawsze ludzie są przyjaźni
Beznadzieja - jeśli nie wiesz o co chodzi to wiedz…
serce Eryniom oddałaś
za życie przespane w półprawdzie
przywiodło mnie na te bezdroża
dookoła wody, lasy, pola, kilka domków
jeszcze niewygładzonych cywilizacją
chybotliwe wiejskie zapatrywania
przelewają się i łamią falami
czasem okoniem stają rozpaczliwie zasysając
powietrze spierzchniętymi dłońmi
zawężają drogę do nikąd
zatapiają palce głęboko
w horyzont gęsty od piany
tyle z nich do dziś
dźwięk telefonu otwiera mi oczy
wykrwawiam się
rozdzierana na strzępy
wrogością a może bógwieczym
zaszyfrowanym w języku nibyprzyjaciółki
… że chodzi tylko o pieniądze?
wartości zmienne nietrwale
na ołtarz wyniosłe pychą
w przyjaźni z oślepłą Temidą
idę na szczaw
nie każdy ma święta we własnym domu
święta. gwiazdka.
zapachy pieczonego. ciasta.
choinka jak tęcza. życzeń naręcza
i nowa rodzinna opowiastka
anioł w długiej sukience
opłatkowe nadzieje zrodzone w stajence
***
święta. gwiazdka
choinka bez ciasta
samotność i pustka
smak goryczy w ustach
wędrówki po kryjomu
marzeń stół zastawiony
udawany toast
śmiech bez cynamonu
zapach obcego domu
grudzień 2004
jeszcze choinkowo do 2 lutego
choinka
jak kwiat paproci
zakwitła szczęściem
płonąc w błyskotkach
unosi ramiona w majestat nieboskłonu
w tajemną moc tej dziwnej nocy
pachnącym łańcuchem życzeń
strojna. każdym nerwem
zielonego krwioobiegu
drży pod ciężarem oczekiwań
tyle w niej szczęścia i radości
z nadziei spełnień
anioł niemodny w liberii
układnej zadumy
spogląda z troską
mój aniele
czy już teraz myślisz o tym
co się z nią stanie?
2005
dla moich dzieci
Dom pachnący jodłą
ma zawsze otwarte ramiona
pachnie piernikiem i pastą do podłogi
wciśniętą w naskórek
dom z ogródkiem, a w nim ...
ze świeczkami w oku
z bielą obrusa
łuską na szczęście
z jemiołą na miłość
z dalekiej drogi
przyjdziesz znużony z opłatkiem w dłoni
siądziesz przy talerzu podróżnika
zawsze w tym samym miejscu
ciągle czeka
na ciebie
w moim Betlejem
Betlejem
szukaj mnie Panie w Twoim Betlejem
w krnąbrnym ciele bez skrzydeł anielskich
pokój temu światu nim Herod ogłosi
nim rzeź obwieszczą niewinnych dziatek
za warkoczem gwiazdy co promiennie prosi
podążę pokłon oddać zrodzonemu nie w porę
szukaj mnie wśród trzody pasterzy zlęknionych
wśród żłobu i siana z darem skromnie złożonym
nie mam nic takiego dla Ciebie
prócz dłoni szerokiej i miękkiego serca
to moje prywatne Betlejem
w nim znajdziesz Panie dużo ciepłego miejsca
Fanaberka z www. poezja.org
Nie był taki jakim oczekiwano
ludzie chętnie biegną do żłobu
ale są wściekli
gdy znajdują tam dziecko
miał być mocarzem - był maleńką dzieciną
miał trząść światem- to Nim trzęsło zimno
miał rozpierać się na złotym tronie
a tu taki wstyd - leży na sianie w żłobie
Bóg wszystko stawia na głowie
obiecywał tron dawidowy
tymczasem daje szopę
uchronił przed skalpelem herodowym
a zgotował Golgotę
tymczasem
kluczem ukrytym w stajence
odmieniło świat cały
to Dziecko betlejemskie
styczeń- czas życzeń
Z Nowym Rokiem
reniferów mglisty zaprzęg
smugą wije się wśród gwiazd
księżyc Nawet z drogi schodzi
i rozprasza zimny blask.
marzeń ciepły szal
tuli nas do snu luli luli laj
choinkowych lampek rewia
w oknach tworzy barwny szlak
przy latarni w kręgu światła
w rytmie walca tańczy mgła
marzeń ciepły szal
tuli nas do snu - luli luli laj
cicha noc, miasto nie śpi
echem kolęd mury drżą
pastorałki płyną gdzieś
z zapomnianych życia stron
marzeń ciepły szal
tuli nas do snu luli luli laj
i mróz trzeszczy w znanym rytmie
wiatr w kominie cicho gra
i ja nucę pastorałkę
luli luli -laj, luli-laj
Wizerunek z Monopello
...” co tak naprawdę możemy wykrzyknąć
jakie przysięgi złożyć i komu
podajesz mi dłonie a ja kładę własne
na ich tkaninie..."- ( Satkowski z www.poezja.org)
wizerunku z Manoppello
twarz na bisiorze
tkaninie cienkiej jak nić pajęcza
pojawia się i znika
pod odpowiednim kątem
z płótna żywo patrzą oczy
duże i jasne przenikają
z bliska
złamany nos
wydarty kawałek brody
- dlaczego On taki brzydki
stałam z kamieniem u nogi
było to jak spotkanie z żywą osobą
poruszyło
On wiedział
widzimy to co mamy w sercu
2007
bez Boga ani do proga
są dobrzy ludzie pamiętam poznaje
nie wnikam w obronę Boga nie trzeba,
pewne kwestie nie potrzebują obrony
pewne kwestie są ponad naszą miarę
schylam się nisko (...)* Michał Krzywak
Moje drzewo rozrasta się,
w rozgałęzieniach coraz więcej gniazd
- wylęgarnie aniołów,
w ich skrzydła kiedyś złożę mój sen.
Zawczasu splatam gałęzie zanim spłoną. w ciemności
przerzucam łuk nadziei pod kopułą kościoła
w rozmachu neogotyku zatrzymała się pieśń .
Bóg otwarł mi drogę przez Morze Czerwone
a ja krzyczę że jestem na dnie
mów, Panie
ale najpierw otwórz uszy moje
i z oczu zdejmij zaćmę,
będę słuchać może
obrócę dni w jasną stronę
2008
ballada o pękniętym dzwonie- z cyklu- moje schizy
nie, panie doktorze, jak długo można udawać
gwiazdę
leczteraz nie jestem kranem
a tym bardziej obłąkanym
czy pękniętym dzwonem,
- że nie swoim głosem bimbam
olewam czy cykam lub jak pan chcesz
nazwij to sobie
przygotowany jestem na ewentualności obie
na najgorsze a może najlepsze
mówisz pan, że psuję powietrze
i owszem nie trawię
czuję wściekłość prawie
gdy ktoś ponad nos długi wynosi
wtedy złość szalona
mnie ponosi
myślę wtedy -intensywnie -
jakby od tego zależała
cała moja przyszłość
pieprzona
w rytm bim, bam, bum
zaraz komuś wpi...w powietrz
będzie w mediach szum?
bajka o wietrze
W ciemnym lesie, echo niesie
szum gałęzi, śpiewy ptaków
Wiatr w gałęziach ma huśtawkę
fale morskie drzewom robi
nagle rzuca tę zabawkę
biegnie zwiedzać polne drogi.
Na polanie sarnę spotkał,
która trawę tam skubała
przez chwileczkę przy niej postał
lecz ta słuchać go nie chciała.
Na pagórku zawirował
porwał w górę trochę liści
pognał prosto nad jezioro
rybakowi w sieć podrzucił
Wtem zobaczył czarną chmurę.
Zrobił trąbę, dmuchnął mocno
chmurze zrobił wielką dziurę
teraz ludzie w deszczu mokną.
Na gałęziach jak na flecie
melodyjnie sobie nuci
szpak rozćwierka to po świecie
rankiem do nas wroną wróci
cisza
cisza
to czekanie
na kres myśli
wygniatają kolejne wschody
łagodnie chwytając w locie słońce
wstępujemy w zachód
zamarznięte na szybie obrazy
odtają ptaki nawołujące śmierć
w zdławionych szczelinach
mrok zgasi oddech
cisza
mam coś z fioletu
to rzeczywistość zawisła nad nami
lampa. twoje dobranoc. skulone
gwiazdy lśniły
w świetle.twarz
o barwie fioletu.nie mówiłeś
o miłości.chyba śniłam
że mam coś
z fioletu.
a może bieli
śnieguliczki chronionej
ze względu na rozrost
okazja do gubienia liści.mówiłeś
zrobię ci zdjęcie.
.
trochę wspomnień
jesteś?
byłam w milczeniu
ładowałam napięcie obrazom
bez wyrazu
obok miękkiej kanapy
dokładnie tam
gdzie sprężyny podskakiwały
ktoś dotykał moich wzruszeń
farbował lisa potarganym pędzlem
odgrzewał pytania
a potem studząc nieład rozrzucony o Ciebie za
-biegałam względnie normalnie
- dzisiaj tak myślę
kilka twoich słów
chowałam za szafę nagromadzone życzenia
niezdecydowana jak zawsze
nabijałam odciski wędrując w krajobrazy złudzeń
bąble przekłuwało życie
i trudno zaprzeczyć że nie jest dobrze
pomimo
•. .ஜ۩۞۩ஜ. •. .ஜ۩۞۩ஜ.
Przyjaźń to piękne słowo
o przyjacielu
Człowieka, który ma przyjaciół, nigdy nie złamią wichry losu.
Ma on w sobie dość sił, by pokonać trudności i iść dalej naprzód.
Nie sposób rozwinąć się w samotności, z dala od przyjaciół.
Można wybrać samotność, ale nie można paść jej ofiarą.
Żaden człowiek nie jest samotną wyspą.
Aniołowie udzielają nam rad ustami naszych bliźnich.
wczorajszym solenizantom Babci i dziadkowi
Każda Babcia Czarodziejka,
dziś jej wielkie święto jest,
więc dla niej te piękne kwiaty,
niech się cieszy, jest the best:-)
Teraz Babcie są odlotowe,
do wyrzeczeń wciąż gotowe,
mówią spoko, albo nara,
a ich uśmiech nas zniewala.
Babciom nie są obce...żarty,
to-ć to człowiek wesół, hardy,
jeździ nawet na rowerze,
znam tę Babcię, ja jej wierzę
Teresa Czapczyńska
DZIEŃ BABCI
babciu kochana
wezmę cię na kolana
kiedy dorosnę
kiedy przerosnę sosnę
ty będziesz jak maczek
wezmę cię na ręce
zobaczysz moje serce:)
nie zapłaczesz :)
hauku, bajki i o sobie troszkę
nie ma domu dach
nad głową niebo
we mnie
*
mam fundament ogniska
ciepło w sercu w głowie
puste kieszenie.
*
Nie mam talentu grosz
w kieszeni pustka
we mnie.
o grzybie
domek pod lasem
zagrzybione mieszkanie
starego grzyba
***
słoneczna plaża
ślady na mokrym piasku
fale zmywają
haiku wiśniowe
śnieżne ogrody
wiatr rozwiewa biały puch
przekwitły wiśnie
***
himerykowa emerytura
Emerytura, cóż to takiego,
czy oznacza koniec wszystkiego.
Cztery ściany pokoju,
dla świętego spokoju?
Koniec plotek przy kawie,
- ja się tak nie bawię!
Portfel cienki, aż płaski.
O rachunki niesnaski.
Koniec zagranicznych wojaży,
koniec spełnionych marzeń.?
*
emerytura Stasiu to coś pięknego
można wywalić wszystko do kosza
i zacząć nowe życiowe wątki
znając z autopsji złego początki
że kasy nie ma? A było za wiele?
niech tylko starczy na ''chleb i wodę''
wesoła dusza nie musi kucharzyć
ubierzmy w radość naszą swobodę
(Cecylia Serocka)
***
Haiku zimowe
Zimowy zmierzch.
Odciski stóp w piasku
na plaży w Gąskach.
*
Haiku jesienne
w jesiennym słońcu
listek na pustym drzewie
ptak na gałęzi
***
jesienny deszczyk
głowa pod kapeluszem
stary grzyb w lesie
***
pochmurne niebo
złociste aksamitki
słońce ogrodów
***
haiku z kluczem
błękitne niebo
czarną kreską znaczone
klucz dzikich gęsi
haiku śnieżne
kulka śniegowa
w pokoju na dywanie
biała angora
kiszenie kuszenie
na moim stole
pod baldachimem kopru
letnie przetwory
na moim stole
sezon ogórkowy
pod szklanym kloszem
lub
na moim stole
sezon ogórkowy
zamknięty w słoju
Fraszki , haiki, bajki
Czemu mam się wstydzić
Że konia dosiadam
Wszak jestem kobietą
Dobrze pejczem władam
***
taka sobie bajka o celu życia
kiedy cel życia wiedzę przemyca
to jest to najlepszy cel dożycia
Po kłodach życia kroczysz wytrwale
z mozołem dzięcioła wykuwasz swój los
syzyfową codzienność przed sobą tocząc
cierpliwie napełniasz dziurawy wciąż trzos
na barkach dźwigasz los tego świata
z klapkami na oczach przed siebie gnasz
na narzekaniu mijają ci lata
- co z tego życia, ,człowieku masz!
Ileż w życiu człowieku ci trzeba
nie ważne co robisz , co masz
gdy sięgnie twoja drabina nieba
ziemskie rządy Bogu i tak zdasz.
2004 rok
***
Fraszka o bańce
moje serce jak szare mydło
leczy rany lecz się zmydla
bańką w pianę płynąc szumnie
znosi wiry bardzo dumnie
jak bańka mydlana
znikła
nim dojrzała
i tylko kropelka tęsknoty
łza na szyi
mała
***
jak się nie bać zimy- himeryk
pieszczotą złocistą ,drogą promienistą
odjechało słońce na żółtej biedronce
zmilkły ptaki marzeń
poryw serca- karzeł
miłości naparstek
i snu kilka garstek
niebo ziemię miesza
we mgłach lazurowych
w powłóczystej szacie
zima do nas schodzi
gwiazdom wzrok zaostrza
w odwrotności do mnie
księżyc wybałusza
oczyska ogromne
nieba nie opuści
wielki wóz gwiaździsty
mleczną drogą zjedzie
tylko mróz siarczysty
komu się pożalę , komu powiem troski
kiedy zima zmrozi drogę matce boskiej
czwartek, 21 stycznia 2010
luźne dywagacje O SZCZĘŚCIU
Pewien człowiek, który był wciąż smutny i nie potrafił odnaleźć w życiu radości, usłyszał podczas przechadzki w parku śpiewającego cudnie ptaka:
- Zazdroszczę Ci - powiedział, stanąwszy pod drzewem - Musisz być bardzo szczęśliwy, skoro tak pięknie wyśpiewujesz swoja radość.
- Ale ja nie dlatego śpiewam, że jestem szczęśliwy - odpowiedział ptak - jestem szczęśliwy, dlatego że śpiewam. Liczy się chwila, która trwa.
Nie pytam co to jest szczęście, nikogo, bo każdy ma swoją regułę, warto być szczęśliwym bodaj przez minutę, oczyścić duszę z zakłamania i fałszu zgryzot i zazdrości. Być szczęśliwym mimo mijającego czasu. Nie liczyć mu zmarszczek i plam na rękach.
A czas płynie w jednym kierunku .Z przeszłości zostawia wspomnienia. Biegnie bez wytchnienia, narzuca swoje warunki. Po co? Dla kogo? Wyznacza bariery uczucia. Nie wiemy jaki los nam zgotuje, od niego wiele zależy, Czy jest czas słońca, czy pora gwiazd? Nie daje nam możliwości wyboru .
Za to ja mam.
Mocne postanowienie.
moje podróże
wyleciałam w obce słowa i własne myśli
z dużymi oczami szłam przed siebie
obok ty zawsze omijasz nieistotne - wiedziałam
gdy wrócę opowiem o domach i ogrodach z hortensjami
fuksjami co nawet zimą mają kolor czerwony
o morzu odsłaniającym ukryte w skałkach muszle
wdeptywałam w piasek
żółte liście moich kalendarzy
pokażę
fotografie i te wszystkie miejsca
którymi zachwycałam się pisząc: "szkoda że tego nie widzicie”.
opowiem o tym ile musiałeś znieść by dźwigać
osamotnienia
czerwień kojarzyłeś z domem ojczystym
teraz
marzenia przybrały kształt
znajomego punktu na mapie
zebrać wszystkie róże
usypać ścieżki powracającym
po drugiej stronie
wymarzony dom
wystarczy uchylić okna
środa, 20 stycznia 2010
na wesoło hej!
Przychodzi baba do apteki i mówi do aptekarza, że chce kupić arszenik.
- Po co pani arszenik? - pyta aptekarz. - Chcę otruć mojego męża, który mnie zdradza.
- Droga pani, nie mogę pani sprzedać arszeniku, aby pani zabiła męża, nawet w przypadku gdy sypial z inną kobietą.
Na to kobieta wyciąga zdjęcie na którym jej mąż kocha się z żoną aptekarza.
- Oooo! - mówi aptekarz - Nie wiedziałem, że ma pani receptę!
=
Babcia Jasia jedzie samochodem. Nagle zatrzymuje ją policja:
- Widzi pani ten znak? - stróż prawa pokazuje ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę.
-A pani przekroczyła siedemdziesiątkę! - Nie prawda! To ten kapelusz tak mnie postarza!
=
Młoda, śliczna sekretarka w pierwszym dniu pracy stoi nad niszczarką dokumentów z lekko niepewną miną.
Oczarowany kolega z pracy postanawia wybawić dziewczynę z opresji.
- Mogę ci w czymś pomóc?
- Pokaż mi jak to działa.
Chłopak bierze z jej rąk dokumenty i wkłada do niszczarki.
- Bardzo ci dziękuje!
A którędy wychodzą kopie?
=
PARTNERSKA MATEMATYKA
mężczyzna inteligentny + kobieta inteligentna = ROMANS
mężczyzna inteligentny + kobieta głupia = PRZYGODA
mężczyzna głupi + kobieta inteligentna = MAŁŻEŃSTWO
mężczyzna głupi + kobieta głupia = CIĄŻA
=
Lech Kaczyński umarł. Jego dusza powędrowała do bram nieba, gdzie czekał na niego św. Piotr.
Piotr zatrzymuje Lecha i mówi: - Słuchaj, stary! Z kimś takim jak Ty nie mialem do czynienia
na co dzień, mamy więc specjalną procedurę dla takich przypadków.
Szef każe Ci spędzić jeden dzień w piekle, i jeden w niebie,
żebyś mógł sobie sam wybrać miejsce zamieszkania.
Tam, gdzie wybierzesz, spędzisz wieczność.
Uśmiechnięty Kaczyński odpowiada: - Ale ja już wybrałem, chce do nieba!
Na to Piotr: - Przykro mi, takie są zasady.
Więc Lech wsiadł najpierw do windy prowadzącej do piekła.
Winda się zatrzymała, drzwi się otwierają. Widok wprawia pasażera w zaskoczenie.
Przed nim jest zielone pole golfowe, obok widać pawilon klubowy.
Siedzą tam wszyscy jego nieżyjący przyjaciele, rodzina, elegancko ubrani.
Na jego widok biegną z otwartymi ramionami i witają go radośnie,
a następnie zapraszają na wytrawną kolację z szampanem i kawiorem.
Przy kolacji odwiedza ich diabeł, tak samo elegancko ubrany, czysty, ogolony itd.Przynosi im lody.
Gdy Lech kończy piąty kieliszek szampana, diabeł mówi: - Śmiało, Leszku, wypij następny.
- No, nie wiem czy to wypada...
- Spoko, tu jest piekło i wszystko wolno!
Po 24 godzinach spędzonych w piekle Lech zaczyna się poważnie zastanawiać.
W sumie diabeł to fajny gość, kulturalny, opowiada śmieszne dowcipy.
Nie jest tak źle, ale zobaczymy, jak będzie w niebie."
Przyszła kolej na wizytę w niebie.
Co prawda czysto, ładnie, wokół sami mili ludzie i oczywiście Szef.
Lech czuje się troszkę nieswojo, zwłaszcza że zamiast dobrego klubu jest zwyczajna jadłodajnia,
nikt nie opowie świńskiego dowcipu ani wulgarnie nie zażartuje.
W dodatku wszyscy ciągle powtarzają o "wieczystym pokoju" i generalnie jest miło, ale nieciekawie.
Gdy przyszedł czas na wybór, Kaczyński przychodzi do św. Piotra i mówi:
- Widzisz, Piotrze. niebo niewątpliwie też ma zalety itd, ale chyba jednak wolałbym pójść do piekła.
Piotr oczywiście nie kwestionował wyboru.
Nagle Kaczyński poczuł, że traci grunt pod nogami i po krótkim locie twardo wylądował
na spalonej, ognistej ziemi.
Rozejrzał się wokół i z przerażeniem stwierdził, że piekło już nie jest wspaniałą sielanką.
Przed nim była tylko smoła, sadza i unosił się smród palonych zwłok.
Ujrzał swoich przyjaciół poddawanych okrutnym torturom, skutych łańcuchami.
Nagle poczuł kudłatą, śmierdzącą łapę diabła na swoim garniturze.
Przestraszony, spytał: - Kolego diable, a gdzie się podziało pole golfowe, klub i szampan?
Czemu nie jest już tak pięknie, jak było tu wczoraj?
Na to diabeł z uśmiechem: - Wczoraj mieliśmy kampanię wyborczą.
Dziś zagłosowałeś na nas.
nad jeziorem
olcha oskubana nad brzegiem stała
dziwiłam się
pytałam
kto cię tak urządził
nie powiedziała
haiku
kielichy wypełnione
pszczoły w krokusach
***
wczesny poranek
pusty kielich na stole
pan z kacem w łóżku
***
coraz cieplej
na zmianę z pszczołą
w kielich krokusa
(jasna)
***
Szuka pyłku
Pszczoła w kielichu
Opita jak bąk
Nawet pszczoła
Potrafi
Zbijać bąki
Z prośbą do Boga
nie chcę być rzepem ani pokrzywą
tym bardziej wilczą jagodą
w Twoje ręce oddam smutek
przyjmiesz jak dobrą monetę
wierzę Ty jeden potrafisz
pokrzywę pogodzisz z rzepem
na nowo pragnę odzyskać
w oczach diabliki wygasłe
radość światu przekazać
jak garść monet z pomysłem
na kupno pamiątki z wczasów
kompletu praktycznych kluczy
co raj na ziemi otworzą
by strach się po niej nie włóczył
ze strachem odejdą w nieznane
smutki i troski obrzydłe
pragnę w ich miejsce radości
prawdziwej jak chleb z powidłem
gdy zło nie znajdzie pożywki
maki zakwitną w ogrodach
zatrzymam je w ciepłych dłoniach
szepnę-
ważna jest miłość i zgoda
tyle cudów dookoła
głupotą ich nie zniweczę
Ty
wnosisz wiarę w człowieka
ucząc mnie pisać wiersze
na leniwego
Ech, wy ludzie prości, którym nic nie potrzeba.
Z piwkiem w cieniu dębu, biedronkę ślecie do nieba.
A biedne stworzenie marnymi skrzydłami
trzepocze by nie spaść, przebiera łapkami
leci
Chlebem dzielić się z nierobami.
*
i tak sobie myśli gdy leci nad siołem
że ta moja wolność to w oczy was kole
uwiązane dwunogi drepczące po ziemi
nauczcie się wreszcie każdą chwilę cenić
pracować zarabiać pomagać gdy trzeba
a nie tylko wołać: Biedroneczko leć do nieba...
Jacek Suchowicz
tylko ty bez osób trzecich
Wiesz, kiedyś chciałam cię
oprawić i karmić
wilczym łykiem przyprawionym miętą.
Myślałam też o tym, żebyś zaistniał
między ociosaniem a kolejną przecinką
leśną.
Wkleić cię chciałam
w paprocie - zakwitłbyś
na użytek szukających
czaru.
Teraz wiem
nie mogę,
bo jesteś wilczomleczem,
a ja Jagodą
z jaru.
takie zwyczajne rzeczy
pszenicznego łanu w samo południe
mam namiastkę oglądania złota całego świata
dobra zapychają spichrze naszego chcenia
czasami ogarnia niepokój usprawiedliwiany
jakośtambędziectwem niech inni się martwią po nas
zostanie zaśmiecony księżyc i jałowa planeta
póki jest "teraz" smakuje ikra najlepiej
z bąbelkami w wannie pachnącej waniliowo
świecy w lampkach po szampanie
namiastka miłości
rozkojarzyłam się
z kominka drewno rzuca iskry na koci pałąk pośrodku kuchni
papuga drepcze szukając dziurawej pięty pod stołem
królik jak kulka śniegu jak kłębek
biegający po podłodze na czas produkcji skarpety
moje bogactwo w niej haluksy niebankowe
pod oknem trzeszczy śnieg
sarny przychodzą obskubywać krzewy
jakby mało im było karmy wynoszonej codziennie
dziwi mnie - przecież do lasu tak daleko
do zrozumienia
o kawałek słoniny ptaki wszczynają kłótnię
zupełnie jak w domu
pranie się robi a pajęczyny nietykalne
jak święte obrazki za nimi
ciemność
pędzą, pędzą sanie niby błyskawica - śpiewali Skaldowie
W niedzielę Kazio zaprosił nas na kulig do leśniczówki. Wiózł nas po największych ostępach leśnych, po duktach nieuczęszczanych, krzyki płoszyły sarny i zające, które umykały w pośpiechu. Raz za razem trzeba było się zatrzymywać, bo Piotr wywalał się na zakrętach. Ulka przez całą drogę martwiła się o garnek z barszczem, który to podskakiwał na wybojach i krzywiznach drożyki leśnej. Umieszczony wraz z innymi "towarami" w dużych saniach, tzw. gospodarczych chlapał zupą ąż slina leciała, tak smakowite zapachy się roznosiły.
Na miejscu rej wodziła siostra Wanda, grzaniec w jej wykonaniu przeszedł najśmielsze oczekiwania, piwo na miodzie i zaprawa korzenna rozgrzewały nasze przemarznięte ciała, radowały dusze. Dziewczynki ogrzewały nóżki przy ognisku. Roksanka trochę kwękała, że jej zimno, ale po biegu na jezioro i łowieniu ryb z przerębli, szybko zapomniała o zimnych nogach :)
Ognisko smaliło dopóki wiatr nie rozpalił płomienia, drewno skwierczało, sypało iskrami. Barszcz szybko doszedł do temperatury godnej zjedzenia. Takiego barszczu jeszcze nigdy nie jadłam. Zachwalaliśmy dzieło Ulinki. Oblizując się z apetytem, aż wazówka sięgła dna.
Wracaliśmy ze śmiechem i śpiewem z szybkością błyskawicy.Snieg kurzył w oczy . Piach zgrzytał nie tylko pod płozami ale i w zębach.
tabletki przeciwbólowe- opowiadanie
Leżała zwinięta w kłębek otulona niebieskim kocem. Była blada,wyglądała na chorą. Niebieski kolor pogłębiał cienie pod oczami. Przypatrzywszy się bliżej można było zauważyć, że jej bladość wiąże się z brakiem makijażu. Królowa blichtru chora na melancholię, wyglądała jak zmięty papier. Upokorzona potrzebą bliskości, wklęsła się w sobie. Czuła się jak czarnobiały telewizor z przebrzmiałymi obrazami. "uśmiech, sen, nadzieja"- (Kant)
wykłady z kantem
Pamiętam cię z wykładów.
Siedziałeś na kancie destruktywnie doświadczony pełnoletniością.
Ołówek w twojej dłoni służył tworzeniu.
Notatnik pusty nie był, jak kartka dżona loka.
Wczytywałeś się w kropki, które zostawiła mucha ,
całkiem bezinteresownie.
Łączyłeś ze sobą te kropki ciągiem prawdy
powszechnego upodobania do bazgrania.
Do woli używałeś sobie
muszej kaki jako środka
wewnętrznego uciszenia niepokoju .
Kantem wżynał się w sumienie.
Może sumienia używałeś jako celu
w manipulacji?
Poczułam subiektywne piękno tych myśli.
Dla przeciwwagi licząc barany na wykładzie
z błogim uśmiechem usnęłam pełna nadziei.
Boskie dzieło stworzenia nie ma końca.*
Śniła
Schodzili z Jaskini Niedźwiedziej w trójkę. Od czasu, gdy się poznali, trzymali się razem.
Dobrze jej było w ich towarzystwie. Takiej przyjaźni zazdrościła im cała uczelnia.Po skończonych zajęciach chodzili na dalekie spacery, opowiadali o sobie, o wszystkim i o niczym.Śmiali się takim śmiechem, który dźwięczał długo w uszach, szczery i radosny, niezobowiązujący.Kwitła w ich towarzystwie. Jeden dowcipny,wesoły, drugi nadto poważny, ale oka z niej nie spuszczał, uzupełniali się jak dzban i ucho.
No więc schodzili z góry, droga była śliska po deszczu. Najpierw obaj trzymali ją pod ramię, żeby - nie daj Boże- się nie przewróciła. Powiadali. Czuła się jak w imadle, wyrwała się i pobiegła do przodu. Dogonili i złapali się za ręce, ona w środku, biegli tak, dopóki starczyło tchu. Dudnieniu kroków towarzyszyło trio śmiechu, nie mogąc chwycić oddechu poprzewracali się na kamienistą , mokrą drogę, teraz dopiero był powód do radości, utytłani w błocie wyglądali jak bure niedźwiedzie.Kiedy się podnosili, jego twarz na moment zbliżyła się do jej. Bicie serca usłyszały chyba wszystkie kamienie, kamyki i smreki. Na moment spoważniała, by roześmiać się skrywając zmieszanie i coś, co spowodowało wykwit rumieńca.
_ Wyglądam jak pelargonie w najlepszej fazie swojego rozkwitu - przebiegło jej przez myśl.
Pierwszy raz kochali się w ich pokoju. Drugi miał jakieś zajęcia, albo został poproszony o dyskretne usunięcie się.To co przeżyli we wzajemnym uścisku, nie da się opisać żadnym słowem. Euforia wybuchała cichła i od nowa się zaczynało, trwali tak godzin kilka, zmieniając prześcieradła,potem ręczniki.
_ Gdzie się to w tobie mieściło, pytał zafascynowany, nie miałem jeszcze takiej dziewczyny.
Już te słowa powinny dać jej do myślenia, ale wówczas...utopiła się w jego oczach.
Gdy dziś zerkam w twoją twarz
Nie potrafię znaleźć siebie tam
Nie pozostał po mnie ślad
płomień zgasił przeciwności wiatr
wybacz ale nie zapomnę
nie wymażę żadnych wspomnień
nie wymarzę nas
- Robaczku, dzisiaj się nie spotkamy, muszę wyjechać na cztery dni.
- Gdzie?
Nieważne, po prostu muszę.Spotkamy się we wtorek.
- Hallo, co jest maleńka?
- Ooooo, jesteś w domu? Nie pojechałeś?
- Gdzie?
- No właśnie, gdzie? Mówiłeś, że musisz jechać.
- hmm, no tak, ale...
*
- Haniebne tchórzostwo- myślała- zamiast siódmego nieba doczekam tu siódmego krzyżyka.
Lekko pomylona anielica z wyrafinowanym humorem cierpiała kserofobie.W ich związku zabrakło tego trzeciego.
Reżim osamotnienia jakiemu się poddała, źle wpływał na jej samopoczucie. Opierała się nachalnym umizgom podstarzałych fanów. Młodszych unikała. Ten, któremu zaufała, którego pragnęła, nie był wart jej poświęcenia. Więc w czym rzecz? Dlaczego czuje takie pieczenie w żołądku? Ścisk w krtani, brak powietrza. Pokuta była nierównomierna do czynu.
Podniosła oczy patrząc w skrawek nieba, niebieskiego jak jej twarz.
Ciekawe jakie kwiaty mi przyniesie, czy pamięta, że uwielbiam konwalie.
Przez kraty przesiąkał ostatni promień słońca.
Drzwi do nowego świata były w zasięgu.Tunel jaśniał niespotykanym blaskiem. Było tak pięknie.
- Hallo, proszę wstać, idziemy na USG.
Nie wstała.
* Kant
piątek, 15 stycznia 2010
wyczytane w necie
Żyjemy coraz szybciej, pracujemy coraz więcej. Takie czasy. Ale czy to znaczy, że mamy chodzić notorycznie niewyspani i przemęczeni? Jasne, że nie. Poczuj rytm, w jakim pracuje twój organizm i... tańcz, jak ci biologia zagra. To ona ustala reguły.
Dawno, dawno temu homo sapiens nie używał komórki, w porze lunchu polował, a na wynalezienie żarówki miał jeszcze poczekać parę ładnych lat. Naturalne światło słoneczne było wówczas najważniejszym regulatorem dobowej aktywności człowieka, wyznaczając widny dzień jako czas na działanie, zdobywanie pożywienia i przemieszczanie się, a zmrok i noc - na porę odpoczynku i snu.
Teraz cuda techniki w rodzaju jarzeniówek czy ekranów HD wytwarzają sztuczne światło i utrudniają słońcu całą robotę. Jakby tego było mało, coraz więcej czasu spędzamy w pracy, zaniedbując przez to odpoczynek i sen. O tym, jak ważne dla dobowego rytmu człowieka jest pozostawanie w zgodzie z prawami natury, świadczy fakt, że za rytm ten odpowiada specjalny układ w mózgu, zwany centralnym zegarem biologicznym.Między bajki możesz włożyć historie o tym, że godzina snu przed północą równa się 2 godzinom snu po północy. Grunt to położyć się spać wtedy, gdy odczuwasz zmęczenie, a więc kiedy dyktują ci to twoje geny zegara. Niektórym z nas jednak zegar biologiczny może płatać figle.
U "sów" jest on opóźniony, a u "skowronków" - przyspieszony. Typowa "sowa" nie znosi wcześnie wstawać - jest wtedy niewyspana i mało przytomna. Najlepiej funkcjonuje w nocy. "Skowronek" natomiast odczuwa senność już około godziny 19, a wstaje o 5-6 rano. Najlepiej pracuje mu się w ciągu dnia - wtedy szybko rozwiązuje problemy i jest najbardziej wydajny.
70-80 proc. ludzi to tzw. nawykowe sowy i skowronki - ich chronotyp jest wyuczony i zależy od stylu życia, jaki prowadzą. Mogą bez większego wysiłku zmienić swój rytm aktywności (pod warunkiem że chcą i że rodzaj wykonywanego zawodu nie stoi na przeszkodzie). Na przykład większość aktorów i studentów to "sowy", a sprzedawców - "skowronki". - Pozostałe 20-30 proc. posiada odmienny od reszty ludzi wariant genu zegara - mówi dr Wichniak. To tzw. prawdziwe sowy i skowronki, które nie są w stanie bez pomocy leków i terapii przestawić swojego chronotypu1. NREM, w trakcie którego przechodzisz ze stanu czuwania w sen - najpierw płytki, później głęboki. Wtedy właśnie twój organizm wypoczywa: spada temperatura ciała, zmniejsza się ciśnienie tętnicze krwi, spada częstotliwość oddechu, serce bije wolniej i następuje synteza hormonu wzrostu. W każdym kolejnym cyklu sen głęboki trwa coraz krócej. Gdy jesteś przemęczony, dominuje on przez większość nocy.
2. REM, w którym pojawiają się marzenia senne, a twoje gałki oczne gwałtownie się poruszają, oglądając senną rzeczywistość. Gdy głęboki sen biologiczny zostanie już zaspokojony, REM wydłuża się nawet do 50 minut (w pierwszym cyklu trwa ok. 10 minut). To czas dla mózgu na przetworzenie i posegregowanie informacji przyswojonych w ciągu dnia. W REM ciało zachowuje się jak w stanie czuwania: wzrasta ciśnienie tętnicze krwi, serce bije szybciej, przyspiesza też oddech. Długość trwania jednego cyklu snu zależy od genów. U jednej osoby może trwać 80 minut, u drugiej 120. Każdy z nas potrzebuje jednak od 4 do 6 pełnych cykli, aby się wyspać. Prosta kalkulacja - jednej osobie wystarczy 5 h snu (4 cykle x 80 min), druga będzie potrzebować 12 h (6 x 120 min)