środa, 3 lutego 2010

rocznica ślubu,

O rany jak ten czasu goni. Dziś mija któraś z kolei (aż strach się przyznać).
A dzień jak każdy inny, Marek lepi w piwnicy, Patryk mu pomaga, ja pisze i zaglądam co raz do moich podopiecznych skrzydlatych. Dziś przyleciał nowy ptaszek, maleńki z czarną główką, myślę, ze to sikorka uboga. Jest jeden taki, może zlecą się inne. Dziś balkon znowu był zasypany, śnieg nie daje za wygraną sypie, jakby pierzna w niebie się rozdarła, a aniołowie nie mają czasu zaszywać.Nad raenm zamieć był okropna, nawiało do korytarza. I znowu nie miał kto odśnieżać> sąsiedzi ?.. ech...
Ja niestety dzis nie pójdę, po ostatnim razie przewiało mnie i ma okropny katar, kicham , prycham i mam fontannę, własną , hihi

ale, ale wszak to rocznica :)

odo-sobnienie

Czerwienie jesieni
poszarzały w słoności
oberwać chore liście
byłoby najprościej

Ty już nie taki
jak ja
wystrzelona z procy

Noc - zasłoną
Brzask - zapięciem nocy

Poranek
nie zaczyna słów
- kochany

Ja tu
Ty, po drugiej stronie
ściany

Ta sama droga
dzieli
pomiędzy
smak uda-nego chleba

2 komentarze: