niedziela, 21 lutego 2010

przemijanie I




'drzewa dumne z korony,
głowy nie potrzebują,"



kiedy na wyspie
widoczny z daleka stary buk umiera
na pozór nic się nie zmienia

wody szumią niezmienione
ta sama trzcina kłania się w poziomie
co rano te same kormorany
obchód robią za rybami

otoczenie zmieniało osobowość
a on tylko szatę dostawał nową
pokotem się kładły pokolenia brzóz
a on stał wyniosły mężniał i rósł

tuliłam twarz do aksamitnego mchu
chłonęłam woń zapachu
jego bruzd

innym grzybem leczyć chcieli rany
przyśpieszyli rozkład
runął podcięty udoskonaleniami

śpiewajmy pieśń
o zieleni której nie ma
w naszych oczach

czas nie uleczy ran

przemijanie II



tylko pień rozdarty straż trzyma nad zwłokami


dłonie
dotykają miejsc gdzie przelatywały mgły
wilgotne ciepło mieszało noc miękkim dźwiękiem
otaczającej wody

kiedy lata zaczynały opadać z kalendarza
szczyty w brązach tliły się na tle księżyca
zaczęła wyrastać ona
huba
wśliznęła się w tożsamość
zdobyła status zasiedleńca
opanowała niezamieszkałe obszary

ratunkiem miała być szczepionka

pękły ramiona potężnego starca
z hukiem i krzykiem
ptactwa
próchnem płacze
zieloność wydeptana przez ludzkie myśli

z daleka tylko przestrzeń zieje pustką

....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz