niedziela, 7 lutego 2010

I tu zaczynają się piersze prawdziwe historie pałacowe


Po kolacji i obejrzeniu co było do obejrzenia w domu, poszliśmy na spcer po parku.
*

Noc była wyjątkowo ciepła i pogodna. W te wakacje jeszcze takiej nie było. Powietrze było parne, momentami zawiewał lekki wiatr. Szliśmy ścieżką wyłożoną żwirkiem i kamieniami równo pociętymi. Słońce zaszło i byłoby pewnie całkiem ciemno gdyby nie księżyc, który znajdował się wysoko nad czubkami starych drzew rzucając srebrzystą poświatę na nas, na trawę i drzewa. Spostrzegłam, że noc ma swoje barwy, różnie odcienie granatu i nie tylko. Liście na drzewach, które w ciągu dnia są zielone, teraz były granatowe albo białe w poświacie księżyca. Kałuże po niedawnym deszczu, mrugały różnokolorowo, odbitym światłem z lamp, piasek był srebrzysty a czasem szary, sierść Deisy prawie fioletowa.
Gdy dotarliśmy nad stawy, po swej lewej stronie ujrzałam widok, który zaparł dech w piersiach i na chwile zupełnie zapomniałam o wszystkich kłopotach. Staw pokazywał, ukryte za dnia, odcienie niebieskiego, zielonego i błyszczącego, w wodzie odbijała się pyzata twarz księżyca, jakby świecił z wody, a nie na odwrót. Plusk miniaturowego koła młyńskiego usytuowanego na rzeczce tak wyraźny, jakby prawdziwy młyn czerpał wodę, nawadniając stawy.
Byłoby całkiem romantycznie, gdyby nie komary. Cięły w każdą wolną przestrzeń ciała nie zabezpieczonego jakimś materiałem. Szybko wróciliśmy do domu. W sali kinowej odbyła się projekcja filmu pokazująca otwarcie pałacu.
Melodia z „Nocy i dni” rozczuliła mnie do łez. Otwarcie z pompą dosłownie i w przenośni.
Lało jak z cebra. - Ale wszystko się udało- powiedziała Dar… jednak- zawiesił głos- zostało coś , co nie dawało mi przez dłuższy czas spać po nocach.
Nie pytałam. Przyjdzie czas, sam opowie.
Rozleniwiona, podekscytowana filmem udałam się do pięknej pałacowej sypialni.
- Dobrych snów, tylko zapamiętaj, co się będzie śniło, podobno się spełnia , gdy się pierwszy raz śpi na nowym miejscu.
- Okej, zapamiętam, bo chciałabym, żeby się spełniło to, po co przyjechałam.

Obok pokoju była przepiękna łazienka, gustownie urządzona, pachnąca , z pięknymi lustrami na umywalkami, z bukietami kwiatów na oknie. Byłam oczarowana. Po wspaniałej kąpieli w bąbelkach, wymuskałam ciało pachnidłami, założyłam przygotowaną piżamkę, peniuar i weszłam do sypialni. Och, poczułam się jak Kopciuszek na salonach Stąpałam po puszystych dywanach, zakupionych na aukcji w Niemczech ( tak mówił Dar) . Znad łóżka patrzyły na mnie oczy pięknej kobiety. Miała cos dziwnego w twarzy, oczy patrzące przenikliwie, jakby pytały- Co tu robisz robaku, to mój pokój.
Wzdrygnęłam się, czy moje kompleksy muszą mnie i tu odnaleźć? Zgasiłam światło i położyłam się do chłodnej pościeli.
Zasnęłam bardzo szybko, lecz czy na długo?


*
Posłuchaj swojego serca
niech zagra melodię, którą lubisz
i zatańcz w jej rytm walca
nim życie cię strudzi.

Posłuchaj swoich myśli
gdy smutne odpędź daleko
niech żar serca się przyśni
gdy księżyc przypłynie senną rzeką.

Posłuchaj swojego sumienia
lecz nie daj się zakręcić w ferworze
ziemskich spraw ludzkich i pragnienia
miłości, której mieć nie możesz.


koniec części którejś z kolei

2009, lipiec

2 komentarze:

  1. Przesympatyczny tekst.Ja też lubię zabytkowe ,odnowione stare pałacyki,ktorym przywraca się pierwotny wygląd.Dostają drugie życie,daje im się ..duszę.Lubię.

    OdpowiedzUsuń
  2. OOO, Janku, miło że zaglądasz, zapraszam na cd,
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń