środa, 22 marca 2017

w poszukiwaniu wiosny







Wiosna za pasem .Śniegi pod lasem.
Błocisko noc moczy w kałużach.
Słonko zagląda wiośnie do dzbana.
I żuraw dzionek przedłuża.

Już klekot się niesie ponad polami.
Poranek sen z oczu nam zrzuca.
I bocian krąży nad chałupami.
Dzieci kominem podrzuca.

na wierzbach rozpasane koty
pną się za słońcem do nieba



w obłokach niedosyt żółci
ziemia rozkłada się
w błocku


zapługują się chłopy orne
poletka staną w oziminie
ruszą gawrony spod budki za rogiem
obudzą naturę tura czy żubra
wreszcie zima ustąpi
zalana ciepłym wylotem dróg
popiwnych kap, kap, sik, sik
rozpada się kapuśniaczek na łepki
przebiśniegów żółtych ranników
rozmarcują się koty
krety podgryzać będą nogi żyrafy
długie szyje utopią w chmurach

i wreszcie minie czkawka
przedwiośniu


staje się niemożliwym
że bociany odbudują gniazda
wpadną jaskółki z nowinami
i gołąb zagnieździ się lipnie

tymczasem
toniemy w pomarszczonych kałużach
bluzgając błotem w szarej monotonni

a ona dostaje już czkawki
od ciągłej gadki bab zielonych
w kolejce po namiętność pąków



wio- wiosno z Londynu do Polski
w leciutkich dotykach wchodzę cała w krystaliczną woń -
pachnie kwieciem obcojęzycznie
a jednak tak samo
w trawach fontanny różnokrokusów
hiacyntowa perfumeria w parku
wiatr stroszy krzewy z zaangażowaniem
zbieram czerwone kulki jakiejś rośliny
pełno ich tu
wszelkiego rodzaju puchów piórek
rozumiemy się doskonale w przelocie
między jednym kęsem a kwileniem
jasnej ptaszyny w wózku
wyciąga ręce do strzępiastych promieni
żonkile łaskoczą noworodka wiosny
cierpliwie na gałęzi godują sikorki
znajomo pogwizduje kos
nie muszę szukać tłumacza
wszystko rozumiem
przyszła wiosna
'ofkors'



z kotami na wierzbie\\



kiedy się w sobie poukładałam
na wierzbie koty rozmarcowały słońce
skryło twarz w rannikach
krokusy ku ziemi błotnistej
pochyliły
zakropione pszczołami kielichy


w sadzawce żurawie pogubiły pięty
gęsi dzioby a łabędzie szyje
ja nie biorę do ręki igły
godziny certowały się z miejscem pobytu
na wiosennym zegarze
wybiła godzina do przodu
bez poczucia winy
dałam się uwieść
kwietniowi
a on puszcza się
latawcem





wiosenne rozpamiętywania
kra wsiąka spisana na straty
już od początku tworzenia
wplątujemy nowe zawiązki
w stare puzzle
pokrętnych korytarzy
coraz więcej
twórców nowych scenariuszy
i odtwórców kolejnych wiosen
próbują włożyć rozpamiętywanie
starego w gwiezdne wrota
uszczęśliwiając nas na siłę
nie przestaną
póki brakuje kawałka


wiosenne rozdrażnienie



każdego roku punktualnie
a czasem z opóźnieniem
zielenieją spojrzenia przechodniów
wieszają się wspomnieniem na lata ubiegłe
coraz mniej czasu
tyle minęło
tradycji
cała prawda mieszka w cudzym
nie moim planie awaryjnym
oswajam chwile
przykładam ucho
jak szalona rośnie
trawa


wiosennie

Wiosna nadchodzi i moja stara trawa
zaczyna tańczyć w rytm pożądania.

Noc już nie trzeszczy w stawach,
rozmywa stan skupienia w oczach. Kolory
spadną na ziemię pełną kontrastów.
Tęcza przejmie kontrolę jasności.

Na próbę ognia.

Cztery akty z życia i dysharmonia w lustrze
mężczyzna z zimowym krajobrazem
spłukuje resztki bieli. Nie lubi szorstkiego
materiału skóry, ciała.

Pierwsze wiosenne stany posiadania
za nią.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz