odczytywała wersy z rozrzuconych gałęzi
układała własny język z zasłyszanych słów
jakby była kimś w rodzaju poetki
kiedy wiatr podrywał i świstał do wtóru
nie słuchała
pędziła za głosem wewnętrznym
za jaskółkami samochodami
teraz słucha jak rośnie trawa korzenie rozmawiają
wiatr smęci nad głową okrytą grubą pierzyną liści
nasza mała psina
Jak zawsze, czytam z ogromną przyjemnością.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń