środa, 29 marca 2017

we śnie


godzinami układamy się do snu
by wygniecione poprzednio granice
straciły ważność
teraz gdy myśli poukładane
leżą w zziębniętym nastroju
i cisza jakby pękała
od natłoku nieustającego ciepła
drżącą dłonią
wśród bezkresnych przyszłości
zmierzam ku tobie
pełna rumieńców
na ustach




chciałam dzień zbudzić przed świtem
gdyż księżyc niecnota
grubym brzuchem rozpychał szczeliny
z mojego łóżka
wypłoszył wszystkie nocne marki
odarta z ciepłego snu
z rozwichrzonym natchnieniem
jak wiatr szukający przygód
zaszeleściłam ołówkiem lirycznie

obudziłam się w bieli

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz