by zdążyć przed rozpuszczeniem
wzgórza rozczochrane kopytami
ukazały koleiny
w białej monotonii zwiędły motyl
uczepiony gałęzi prosił o ułaskawienie
osunął się zeschły liść na ziemię
ruchliwy dzieciak - dym z komina
zachłystując się świeżym powietrzem
ogrzewał domów zziębnięte ręce
przedzierałam się przez gałęzie
pochylone pod ciężarem śniegu
garść do garści krok po kroku
wspinałam się
ku wyobraźni
mówisz:
ku wyobraźni nie musisz się wspinać
masz w sobie dosyć by sklecić wiersz
znajdzie się wiosną jakaś przyczyna
parę metafor wyszukasz też
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz