czwartek, 13 kwietnia 2017

zielono, wiosennie


Gdy zaczniesz już naprawdę iść do celu,
będziesz podążał w kierunku,
który teraz nawet nie przeszedłby Ci przez myśl.


Z powrotem do siebie
droga prowadzi przez
witraże w seledynach
w przebłyskach promieni
na skrzydłach ważki
falującej nad trzciną
*
z bukietu zieleni
oddzielisz błękit od skrzydeł
a skrzydła od fali

skurczem twarzy
zmierzysz spiętość rąk
wyciągniesz w krańce rozsądku
aż staniesz się nie ważką




moment czasu w czasie
w stronę słońca
droga prowadzi przez
nadzieje nawinięte na kołowrotek wieczności

jak mgła ziemię ,skrywam w dłoniach oddech
targany wiatrem w czas burzy,
gdybym mogła, jak ptak patrzeć w słońce,
bez obaw ogrzać rozmokłe pióra
tęsknotą, która łączy dwoje szukających
wspólnego języka

a tak siedzę nad czystą kartką ,
nigdy nie wiem, co wyjdzie,
koniec dnia, albo zakończenie sezonu,
gdy wszystko zastyga, nawet czas staje ,wtedy
czujesz najmocniej zapach skoszonej trawy
o zmierzchu,

bo wiesz siano nie dla mnie
mam już swoje lata

nad Drawą




Pszczoła wciąż kwiat na kwiat zamienia
To mniszek, to kwiat koniczyny.
Kwiat więdnie jak nasze pragnienia.
czy tylko los jest temu winny?

Pękate od zieleni wzgórza
porosłe samoistnym lasem,
w południe żar w rzece zanurzą,
i ciebie schłodzą, czasem

wsłuchują się w kościelne dzwony,
które wołają na roraty,
pola bezpańsko zostawione,
modlą się o snopy nie kwiaty.

Pastwiska choć pełne są rosy.
Wzgórza przepasane weselem.*
Łąki nie stroją się dziś trzodami,
choć szmaragdowa na nich zieleń.

PS.65




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz