gubić problemy
zadryfiona własnym dylematem
uzbrojona w fotony świateł
popłynęłam w czwarty wymiar
tropić troski zadeszczone
dni czekały słońca
nie pytałam gdzie zapał
gdzie wiara dotrzymująca kroku
bezwiednie z nurtem
czasu nie goniłam - istniał
przy mnie obok i po przekątnej
zaskrzyło powietrze w oczach
słońce suszyło przystań
nie ma rozwiązań prostych
najpiękniejszych chwil
oczekiwanie
,,,,,
ktoś niebo zamalował szarością
zachód nie rozlał się tulipanem
wieczór spiję słodem chmielonym
a nocką pająk mi sprzędzie
poduszkę marzeń wygiętą w księżyc
jak żagiel popłynie po niebie
do Nibylandii dziecięcych westchnień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz