'drzewa dumne z korony,
głowy nie potrzebują,"
kiedy na wyspie Bielawie
widoczny z daleka stary buk umiera
na pozór nic się nie zmienia
wody szumią niezmienione
ta sama trzcina kłania się w poziomie
co rano te same kormorany
obchód robią za rybami
otoczenie zmieniało osobowość
a on tylko szatę dostawał nową
pokotem się kładły pokolenia brzóz
a on stał wyniosły mężniał i rósł
tuliłam twarz do aksamitnego mchu
chłonęłam woń zapachu
jego bruzd
innym grzybem leczyć chcieli rany
przyśpieszyli rozkład
runął podcięty udoskonaleniami
śpiewajmy pieśń
o zieleni której nie ma
w naszych oczach
czas nie uleczy ran
ogród przemijań
Za plecami dom modrzew - olbrzym
wskazujący drogę do nieba
sroki są częstymi gośćmi
w najmniej odpowiednim momencie
zlatują gubiąc pióra w rosole.
Po drugiej stronie grusza ogarnia całość.
Konarami poszturchuje zadomowionego gołębia.
Czasem pacnie jakąś mrówkę.Zwabi osy.
Wystraszy lekkoduchy biesiadujące na rudbekiach.
Najczęściej jednak pożera słońce w samo południe.
Ogród ma wiele tajemnic. a krzaki pigwowca
to kłują, to zawstydzają siedmioplamki
wygrzewające się pod lipą
wszystko trzeba wyrwać pazurami.
Nie mam już pięciu lat, ona pewnie wie o tym
stara grusza opleciona
kroplami tęsknoty jesiennego deszczu,
jest pewnie babcią, a ja wciąż mam chęć
na soczyste klapsy.
od nowa i odnowa :D
zbiera siły, bo czas nagli,
już gra nie idzie na słowa
nawet jak wszystko wemą diabli
zaczyna wszystko od nowa
*
pręży ciało swoje drobne
popuszcza lekko więzy
ruchem posuwiście zwrotnym
to w górę , to znów w dół pędzi
mieszkanko ciepłe dach nowy
stunoga fajtłapa buduje
słońce zachodzi nad głową
przemiana się dokonuje
przeobraża kontury ciała
w kokonie. który jej domem
motylem pięknym wyleci
ten gąsienniczy potomek
i znowu będą dzieci?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz