niedziela, 25 września 2011

w ogrodzie przemijań


z opowieści Murmycha

Grządki są za moimi plecami, jak dawniej.
Pomiędzy nimi wykoszony trawnik, dalej
dom i stary modrzew prowadzi do nieba sroki
w najmniej oczekiwanym momencie, strąca.

Po drugiej stronie potężna lipa ogarnia cały ogród.
Suchymi konarami reaguje na poszturchiwania
zadomowionego gołębia.
Czasem pacnie jakąś mrówkę wskazując jej miejsce w społeczności.
Czasem wystraszy motyle biesiadujące na rudbekiach.
Najczęściej jednak pożera słońce w samo południe.

Ogród ma swoje tajemnice. a krzaki pigwowca
to kłują, to zawstydzają leniwe siedmioplamki
funkcjonujące w ramach miejsca i czasu
pod lipą wszystko trzeba zagospodarować.

Nie mam już pięciu lat, ona pewnie wie o tym
stara grusza opleciona wiotką pajęczyną
na której tęsknota zmienia się w krople
jesiennego deszczu,
jest pewnie babcią, a ja wciąż mam chęć
na soczyste klapsy.



KIka zbiera gruszki dla dziadka:)

dla babci też, oczywiście;)))

bo babcia nie lubi os

dywagacje czyli moje donaldowo


lubię jesień
pytasz dlaczego
to proste
bo wtedy nie ma much ani os
bo osy są z innej galaktyki

na ziemi nie należą do żadnej piramidy pokarmowej
nie dają miodu, nie są puchate
komu potrzebni są odwieczni wojownicy
kiedy świat walki zostaje zaspokojony
przez zapowietrzone odgórnie

skrzydlate pajace

:) to wszystko przez te politykie:P

....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz