nie ma jej już...w połowie
tulę twarz do jej zapadłych policzków
jakbym chciała wyżebrać przebaczenie
za noce zarwane oczy za słone
matka wzruszeniem
maluje szklisty wizerunek
w sercu po grób do zapamiętania
zaufała już Temu, który się nami posługuje
i nic nie zmaże wyroku wypisanego
sympatycznym atramentem Boga
nie rzucam wyzwania - nadzieja
daje prawdziwe owoce
dziś łozówka zaśpiewała nad ranem
02.07.06. nie ma jej już
I pozostała tylko taka refleksja...zaduma i smutek....ale pozostała.
OdpowiedzUsuń