czwartek, 13 maja 2010

ech, same kłopoty....


wiesz..
codzienność jest po to żeby pod rynną
odnajdywać kiełki zielonego groszku
wdeptane w ziemię za dobrych czasów
zadbać o stare
przyjaźnie
tworzyć nowe
zawiązki owoców

wiesz...
cholera wie po co manipulujemy środkami innych
kiedy nie mogąc trafić w swój środek odbicia
obarczamy wszystkich dookoła
winą za niepowodzenia

i wiesz
może i nie będzie nam dane trafić
ale na psa urok ( może być ostrzej)
przecież to nie o to chodzi

***

Pogoda wpływa bezpośrednio na stan mojego ducha. Niby jasno, ale nie słonecznie nie mroźno, ale zimno jak jasna cholera. Podobno winę ponoszą Ogrodnicy. Czuję, że jeśli ktoś napatoczyłby się teraz pod moje ręce, to za jednym dotknięciem dłoni zostałby zamieniony w posąg.
Jak ta Zoja z Samary 50 lat temu, (z wczorajszego programu tv), która tańczyła z ikoną świętego Mikołaja. I wrosła w podłogę, skamieniała. Tylko nocami przez 128 dni wydobywała straszliwy krzyk z martwiejącej krtani. Brrrrr. Kiedy wycięto podłogę razem z nią, Z desek leciała krew. Pamiętam tę opowieść. Mama mi opowiadała, bardzo dawno temu, byłam jeszcze dzieckiem. Coś w tym musi być
Zalało ścianę w drugim pokoju, odpryski stają się bardzo widoczne, jak strupy denerwujące. W wiejskim sklepiku nie było ulubionego „kołodzieja”, a przez to, że nie zamknęłam czajnika gwizdkiem i beztrosko poszłam do swojego pokoju gmerać w internecie, nastawiając wcześniej wodę na kawę, uchnia na dobre pół godziny stała się najprawdziwszą kopalną węgła. Smród spalonego ebonitu i woda ugotowana na „twardo”. Nawet niebo poszarzało od tego dymu, który wypuściłam przez okno i jest mniej niebieskie niż zazwyczaj. Ech, dawno nie narzekałam, ale chyba nie wyszłam z wprawy, prawda?

Od rana po domu latam na odkurzaczu i z mopem, cała kuchnia niesamowicie zagracona, acz niezwykle przez to przytulna, staje się czysta i błyszcząca jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. A raczej ścierki .I pachnie woskiem do mebli, płynem do płytek, uwielbiam ten zapach. Ale poprzez miłe zapaszki, daje się odczuć jeszcze mały smrodek spalenizny.

A wiecie, po co cały ten cyrk, po co te tańce-połamańce z rurą od odkurzacza? Ano po to, żeby zapomnieć o... Do gotowej na wszystko pani domu raczej mi daleko, ale gdy pomyślę o….i znowu pączkuje w moim umyśle …pomysł na samognębienie ... Brr, chyba pójdę pozamiatać podwórko, albo poprzesadzam kwiatki.
Malowanie to nie moje hobby. A należałoby odnowić conieco za niewiem skądkasę.
I jak Tu nie pokochać przyrody….


Pokochaj wiatru podmuch
gdy pośród drzew szeleści,
dla Ciebie nieustannie
snuje swe opowieści.

Pokochaj wszystko wkoło
nie omiń też niczego,
jednak najwięcej miłości
miej dla siebie samego.

1 komentarz: