To nie koniec snu,
ciągle ta sama scena
biegnę do pociągu
nogi wrastają w ziemię
budzę się, zasypiam
już pociąg we mnie
a ja nago i wstyd
że mam czarne stopy.
Przecież to było tak dawno
uczynki dla spokoju, kartki na cukier
i kolejki za kieliszkiem kawy
albo jakimś niepotrzebnym młynkiem.
To nic gdy w środku zimy idę do pracy
w gumofilcach obcasy nie stukają
cichutko, mięciutko i głupio
że wystać nie mogę nowych butów.
A dziś co.
Nic.
Wielki szum.
Mam wszystko
oprócz kartek na cukier.
Bardzo osobliwie i swoiście napisany...życiorys pokolenia.Pięknie to ujęłaś.
OdpowiedzUsuń