nie mów do mnie
- dziwaczko
kiedy kładę się na ławce
spoglądam w niebo poprzez sukienkę lipy
seledynowe koronki cieniem kładą się na twarz
na ramię
osłonięte
ławką która drzemie pod stuletnim drzewem
zniecierpliwiona twoimi słowami
zawijam się w kulki
cokolwiek powiesz wiem że się mylisz
lipa jest słaba od środka
przechowuje milczenie w cienkich żyłkach
odradza się na zewnątrz
radością którą nosi w sercu
uleczy świat
a kiedy odnajdę wszystkie słowa i na wszelkie sposoby wszystko opiszę, to znajdę jeszcze jedno i wykorzystam do cna,
poniedziałek, 19 lipca 2010
sobota, 17 lipca 2010
Zielono mi
Zielono mi
Zgrywam się na damę w kapeluszu
farbowany lis
kłębek srebrnych nici tak naprawdę
nie umiem odnaleźć drogi w lesie
zbyt ciemno pod nogami
mchowa rzeczywistość
przekracza wyobrażenie o tym co na pewno
nie należy do świata mojej egzystencji
pod lipą wszystko wydaje się proste
bez pancerza konik polny
zgrywa wielkiego muzyka
wokół śpiew i szemranie
tych co nie potrafią żyć w zgodzie
z naturą
naturalnie najlepiej wychodzi się
przez okno w stronę gór
z kamieniem w ręku
Zgrywam się na damę w kapeluszu
farbowany lis
kłębek srebrnych nici tak naprawdę
nie umiem odnaleźć drogi w lesie
zbyt ciemno pod nogami
mchowa rzeczywistość
przekracza wyobrażenie o tym co na pewno
nie należy do świata mojej egzystencji
pod lipą wszystko wydaje się proste
bez pancerza konik polny
zgrywa wielkiego muzyka
wokół śpiew i szemranie
tych co nie potrafią żyć w zgodzie
z naturą
naturalnie najlepiej wychodzi się
przez okno w stronę gór
z kamieniem w ręku
poniedziałek, 12 lipca 2010
to było tak dawno
To nie koniec snu,
ciągle ta sama scena
biegnę do pociągu
nogi wrastają w ziemię
budzę się, zasypiam
już pociąg we mnie
a ja nago i wstyd
że mam czarne stopy.
Przecież to było tak dawno
uczynki dla spokoju, kartki na cukier
i kolejki za kieliszkiem kawy
albo jakimś niepotrzebnym młynkiem.
To nic gdy w środku zimy idę do pracy
w gumofilcach obcasy nie stukają
cichutko, mięciutko i głupio
że wystać nie mogę nowych butów.
A dziś co.
Nic.
Wielki szum.
Mam wszystko
oprócz kartek na cukier.
ciągle ta sama scena
biegnę do pociągu
nogi wrastają w ziemię
budzę się, zasypiam
już pociąg we mnie
a ja nago i wstyd
że mam czarne stopy.
Przecież to było tak dawno
uczynki dla spokoju, kartki na cukier
i kolejki za kieliszkiem kawy
albo jakimś niepotrzebnym młynkiem.
To nic gdy w środku zimy idę do pracy
w gumofilcach obcasy nie stukają
cichutko, mięciutko i głupio
że wystać nie mogę nowych butów.
A dziś co.
Nic.
Wielki szum.
Mam wszystko
oprócz kartek na cukier.
adonaj
Adonaj
Człowiek, który przestaje wierzyć ,
jest wypalony jak spróchniale drzewo
umarło w nim to, co najpiękniejsze –
prawda życia.
Stal, beton i kilka drzew zniekształconych
ulic, napręża się i zamyśla w kolorze reklam
pokazuje umęczone dniem rumieńce cegły,
nagie mury. W oczodołach okien
ciemność pęka jak lustro w rwącym nurcie.
Za nimi obumierają myśli zaklatkowanych istnień.
Nie byli w stanie zebrać wiatru w zagłębieniach dłoni,
ani zawinąć wody w płaszcz.
Nie ma znaczenia, że przeszli morze
suchą stopą
Lgną do siebie z niejasnym przeczuciem,
że wystygną niczym popielnik
nim odnajdą dzień w spojrzeniach nieprzespanej nocy,
w słońcu osuszą koszmary zziębniętego serca.
Bez słów
Adonaj
wrzucą kolejne ziarno.
W ciemność, w słońce
Na własną chwałę, czy zgubę?
Staje się pustynią.
Człowiek, który przestaje wierzyć ,
jest wypalony jak spróchniale drzewo
umarło w nim to, co najpiękniejsze –
prawda życia.
Stal, beton i kilka drzew zniekształconych
ulic, napręża się i zamyśla w kolorze reklam
pokazuje umęczone dniem rumieńce cegły,
nagie mury. W oczodołach okien
ciemność pęka jak lustro w rwącym nurcie.
Za nimi obumierają myśli zaklatkowanych istnień.
Nie byli w stanie zebrać wiatru w zagłębieniach dłoni,
ani zawinąć wody w płaszcz.
Nie ma znaczenia, że przeszli morze
suchą stopą
Lgną do siebie z niejasnym przeczuciem,
że wystygną niczym popielnik
nim odnajdą dzień w spojrzeniach nieprzespanej nocy,
w słońcu osuszą koszmary zziębniętego serca.
Bez słów
Adonaj
wrzucą kolejne ziarno.
W ciemność, w słońce
Na własną chwałę, czy zgubę?
Staje się pustynią.
czwartek, 8 lipca 2010
zwyczajna podróż
Zabierz stąd mnie przeprowadź przez ten deszcz...
Zabierz stąd mnie chcę środkiem burzy przejść...
We śnie myśli mnożą nieznane zjawiska
kołują nad łowiskami chwil
w lunatycznej świadomości
przekraczają wymiar.
Czy możemy śnić o tym samym
lecąc nad kukułczym gniazdem?
Wśród zapachów wilgotnej ziemi
zabrakło czystych barw .
Deszcz kosi brzuchy wzgórz,
najmniejszy szczegół pociętej trawy
układa na twarzy rozgrzeszenie.
Dom. Mnóstwo rzeczy niepotrzebnych,
taboretów, codziennych posiedzeń,
rozmów i drzwi przez które wciska się jutro.
Pełznie wzdłuż ścian, sięga okien,
zabiera blask i wyznacza
nową podróż.
Zabierz stąd mnie chcę środkiem burzy przejść...
We śnie myśli mnożą nieznane zjawiska
kołują nad łowiskami chwil
w lunatycznej świadomości
przekraczają wymiar.
Czy możemy śnić o tym samym
lecąc nad kukułczym gniazdem?
Wśród zapachów wilgotnej ziemi
zabrakło czystych barw .
Deszcz kosi brzuchy wzgórz,
najmniejszy szczegół pociętej trawy
układa na twarzy rozgrzeszenie.
Dom. Mnóstwo rzeczy niepotrzebnych,
taboretów, codziennych posiedzeń,
rozmów i drzwi przez które wciska się jutro.
Pełznie wzdłuż ścian, sięga okien,
zabiera blask i wyznacza
nową podróż.
wtorek, 6 lipca 2010
horoskop majowych....
Szafir
23 kwietnia - 12 maja
Roztropność, rozwaga, mądrość - to cechy przypisywane Szafirom, z reguły osiągającym życiowe sukcesy. A w dodatku otoczonym powszechnym szacunkiem, dla swej prawości i uwagi poświęcanej innym. Szafir jest pracowity, wie czego chce. Nie zamierza jednak osiągać sukcesów kosztem innych. Woli obdarzać ich przyjaźnią i szacunkiem. Podobnie jak współmałżonków, którzy mogą liczyć na ich stałość i wierność. Dba o ognisko domowe, do którego Szafiry przywiązują wielką wagę. W miłości Szafir jest odpowiedzialny. Nie ulega porywom, stara się dobrze ulokować uczucia. Zdaje sobie sprawę, że wiele daje i chce w zamian otrzymać tyle samo. Łatwo ich jednak zrazić - wyczuwają każdą nieszczerość.
JAŚMIN
1 - 14 maja, 3 - 11 listopada
Dusza towarzystwa, budząca zainteresowanie, wprowadzająca innych w doskonały nastrój. W rzeczywistości bywa jednak nieśmiały, pełen obaw. Jaśmin to często pesymista, nader ostrożny w kontaktach z ludźmi. Przejawia jednak talenty dyplomatyczne, co pozwala mu w życiu funkcjonować. Chociaż posiada wysoko rozwinięte poczucie odpowiedzialności, nie lubi ograniczeń. Dlatego w małżeństwie bywa trudny, wręcz konfliktowy. Za to jest doskonałym rodzicem, gdyż właśnie z dziećmi wiąże wielkie nadzieje. Nie boi się pracy, często odnosi materialne sukcesy, do których nie przywiązuje jednak zbyt wielkiej wagi.
23 kwietnia - 12 maja
Roztropność, rozwaga, mądrość - to cechy przypisywane Szafirom, z reguły osiągającym życiowe sukcesy. A w dodatku otoczonym powszechnym szacunkiem, dla swej prawości i uwagi poświęcanej innym. Szafir jest pracowity, wie czego chce. Nie zamierza jednak osiągać sukcesów kosztem innych. Woli obdarzać ich przyjaźnią i szacunkiem. Podobnie jak współmałżonków, którzy mogą liczyć na ich stałość i wierność. Dba o ognisko domowe, do którego Szafiry przywiązują wielką wagę. W miłości Szafir jest odpowiedzialny. Nie ulega porywom, stara się dobrze ulokować uczucia. Zdaje sobie sprawę, że wiele daje i chce w zamian otrzymać tyle samo. Łatwo ich jednak zrazić - wyczuwają każdą nieszczerość.
JAŚMIN
1 - 14 maja, 3 - 11 listopada
Dusza towarzystwa, budząca zainteresowanie, wprowadzająca innych w doskonały nastrój. W rzeczywistości bywa jednak nieśmiały, pełen obaw. Jaśmin to często pesymista, nader ostrożny w kontaktach z ludźmi. Przejawia jednak talenty dyplomatyczne, co pozwala mu w życiu funkcjonować. Chociaż posiada wysoko rozwinięte poczucie odpowiedzialności, nie lubi ograniczeń. Dlatego w małżeństwie bywa trudny, wręcz konfliktowy. Za to jest doskonałym rodzicem, gdyż właśnie z dziećmi wiąże wielkie nadzieje. Nie boi się pracy, często odnosi materialne sukcesy, do których nie przywiązuje jednak zbyt wielkiej wagi.
On nie był uczniem Chrystusa
w tej dalekiej podróży
zabija siebie
dłonie srebrzą się w słońcu
złudzenie
codziennie powtarza seans
nie mów nikomu pod którym mostem
wszak jest
tylko jeden
rozumie każdego
licznym wybacza
długo jeszcze?
zabija siebie
dłonie srebrzą się w słońcu
złudzenie
codziennie powtarza seans
nie mów nikomu pod którym mostem
wszak jest
tylko jeden
rozumie każdego
licznym wybacza
długo jeszcze?
słony smak wspomnień
nie wywabisz go różową oxy
nie zatamujesz ałunem
lek na zapomnienie tylko
w ampulce
lecz nie wiem jak się go dawkuje
***
Historia jednej znajomości
wypatrzyłam cię pod krzewem jaśminu
pachnącym jak zapomnienie
przez następne dni
ćwiczyłam pilnie spostrzegawczość
by nie przeoczyć cię spośród wielu podobnych
klonów na jednej ulicy
nadszedł czas. wchodziłam w cień starych drzew
nie przesadzałam witając cię uśmiechem
promiennym jak jesienne słońce
kiedy potrafi ozłocić promieniami wszystko dookoła
zagęściło się od ubranych w kwiaty rabatek
dodawały uroku chowającym się za nimi
kolorowym wspomnieniom
tak się zaczęła nasza przyjaźń
trwa
*
myśli rozbiegły się jak zające po miedzy
i noc której nie wystarczy by kochać
zamyka swój rozdział
chłodną ręka dotykam twoich powiek
w milczeniu kiedy zasypiasz
czuję jak cząstkami ucieka z nas życie
i sen którego duszny wymiar zatacza koło
przenika pod skórę
jak z kilku zdań złożona rozmowa
kończy się ciszą
nie zatamujesz ałunem
lek na zapomnienie tylko
w ampulce
lecz nie wiem jak się go dawkuje
***
Historia jednej znajomości
wypatrzyłam cię pod krzewem jaśminu
pachnącym jak zapomnienie
przez następne dni
ćwiczyłam pilnie spostrzegawczość
by nie przeoczyć cię spośród wielu podobnych
klonów na jednej ulicy
nadszedł czas. wchodziłam w cień starych drzew
nie przesadzałam witając cię uśmiechem
promiennym jak jesienne słońce
kiedy potrafi ozłocić promieniami wszystko dookoła
zagęściło się od ubranych w kwiaty rabatek
dodawały uroku chowającym się za nimi
kolorowym wspomnieniom
tak się zaczęła nasza przyjaźń
trwa
*
myśli rozbiegły się jak zające po miedzy
i noc której nie wystarczy by kochać
zamyka swój rozdział
chłodną ręka dotykam twoich powiek
w milczeniu kiedy zasypiasz
czuję jak cząstkami ucieka z nas życie
i sen którego duszny wymiar zatacza koło
przenika pod skórę
jak z kilku zdań złożona rozmowa
kończy się ciszą
Herbatka pod dzikim winem
wiersz poprawiony... wersja II
Lubię o tobie myśleć. Wyciągasz
dwa fajansowe kubki. Uderza zapach mięty.
Czujesz?
Już stygnie.
Zapatrzyłeś się w punkt
bez widoku. Jestem po drugiej stronie,
u siebie, zwinięta jak gazeta.
Czekam. Przeczytasz być może
nie zaparzę
Sojanowych ziółek.
W jaskrawym świetle widać bruzdy
naszych przemijań. Za oknem
wiatr tańczy, jakby chciał wyprostować
korzenie starych drzew wrośniętych w puste mieszkania.
Ty i ja. Wznoszenie i opadanie na falach oddechów. Było.
Mówiłeś.
Miłość jest smutna,
gdy nie jesteśmy jej pewni.
Miłość jest dzika, jak stepowe konie.
Tego jestem pewna. Jak jazzu Tomasza Stańki
i ziółek z wiadomego źródła.
Lubię o tobie myśleć. Wyciągasz
dwa fajansowe kubki. Uderza zapach mięty.
Czujesz?
Już stygnie.
Zapatrzyłeś się w punkt
bez widoku. Jestem po drugiej stronie,
u siebie, zwinięta jak gazeta.
Czekam. Przeczytasz być może
nie zaparzę
Sojanowych ziółek.
W jaskrawym świetle widać bruzdy
naszych przemijań. Za oknem
wiatr tańczy, jakby chciał wyprostować
korzenie starych drzew wrośniętych w puste mieszkania.
Ty i ja. Wznoszenie i opadanie na falach oddechów. Było.
Mówiłeś.
Miłość jest smutna,
gdy nie jesteśmy jej pewni.
Miłość jest dzika, jak stepowe konie.
Tego jestem pewna. Jak jazzu Tomasza Stańki
i ziółek z wiadomego źródła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)