czwartek, 2 grudnia 2010

Popiół, wosk i pustka

Mam w sercu - coś chciałam powiedzieć.
Umknęło - acha, czy ja mam serce? Popiół szary
pył po miłości, której sama nie chciałam.
Nie o takiej marzyłam, nie taka była potrzebna.
Rozrzucone ramiona nie mają kogo objąć, obejmują głowę.
Usta już dawno zapomniały jak smakuje pocałunek,
ciało oglądam sama, tylko podczas kąpieli, celebruję je
jak dogasające ognisko. Może kiedyś wybuchnie płomieniem.

Mam serce z wosku, stopi się jak poczuje ciepło,
A tu zima stuka, mrozi. Serca nie czuję, więc tulę do siebie psa.
Niech ma odrobinę ciepła- to są myśli psa.

Wieczorem kulę się jak królik pod ciężką kołdrą,
albo jak wróbel na szorstkiej gałęzi w grudniowy wieczór.
Patrzy w drugą stronę nieba moje gliniane serce
takie twarde i suche, albo jak gips na złamanej ręce,
stuka,wtedy gdy uderzasz w niego. Inaczej nie usłyszysz.
A jak mocniej uderzysz, rozpadnie się na części,
może znajdziesz kawałek i ulepisz.

Słyszysz?

3 komentarze:

  1. Stasiu,smutny ten wiersz....nie masz racji...znam Cię tylko wirtualnie ale wiem,że jesteś wspaniałą kobietą..nie wypaloną ale pełną werwy i zapału...Bądż taka.Proszę..

    OdpowiedzUsuń
  2. to chwilowe zapomninie....
    dzięki ze czytasz, pozdrawiam ciepło,

    OdpowiedzUsuń
  3. .....a może....Może kiedyś wybuchnie płomieniem.
    może watro spróbować....

    OdpowiedzUsuń