niedziela, 22 sierpnia 2010

wielka wyprawa do ojczyzny mojej drugiej synowej.

i tak zupełnie niespodziewanie moje kochane dzieci ; Tadzio i Olga, zaproponowały mi wyjazd na Litwę. Miłam godzinę na spakowanie się. Możecie sobie wyobrazić, nic godnego uwagi,w czym bym wyglądała jak człowiek, nie mogłam znaleźć. Na szperanie w szafie nie było czasu, więc zabrałam to, co pod ręką. I szkoda, bo nie miałam w czym się pokazać na Litwie - hihi, Wiadomo, kobiety już tak mają...
Prosto z Urodzin Patryka wyjechaliśmy w daleką podróż.Oj jechało się i jechało, Godziny sie wlokły, jak flaki z olejem. Kika tylko najbardziej cierpliwa. Znosiła niedogodności podróży samochodem.Nie mówiąc o biednym kierowcy, który całą noc musiał ślęczeć nad kierownicą. Nad ranem przespaliśmy sie na stacji cepenu,śniadanko, kawa i dalej w drogę.
Po przekroczeniu granicy wjechaliśmy w ocean..." Wpłynąłem , na suchego przestwór oceanu, wóz nurza się w zieloność i jak łodka brodzi"... Przypomniał mi się Mickiewicz i jego podróż do POlski. Ileż wtedy trwała taka droga, O matulu, z nudów można by... koniom warkoczyki pleść...Więc czegóż ja narzekam.
Wyjechaliśmy o 22.00 a dotarliśmy na miejsce około 15.00 następnego dnia i tak szybciej niż do Londynu!!!
Hotel EuropaS przywitał nas słoneczną pogodą i uśmiechniętymi litwinkami w recepcjii. Hotel dla sportowców wyposażony doskonale w niezbędne akcesoria; hale,sale, sprzęt,siłownie, masaże,ect, nawet sklepy z odzieżą sportową.Słowem super!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz