a kiedy odnajdę wszystkie słowa i na wszelkie sposoby wszystko opiszę, to znajdę jeszcze jedno i wykorzystam do cna,
sobota, 30 listopada 2013
środa, 9 października 2013
Bogactwo przemijania
Kasztan szuka spoczynku. Przygarnęłam.
Całusy słońca skrzące się na dłoni.
W kolorze kasztanowym. Upiększają?
Dlaczego nie? Tyle słońc na dłoniach.
Każde ma coś do powiedzenia. Nie wierzysz?
Usiądź przy mnie. Posłuchaj. Tylko zamknij oczy.
Płynie melodia minionych lat.
Ta dziewczyna z bujną czupryną.
Chłopak z gorącą głową, silnymi nogami.
Gotowi do wspólnej wędrówki prze życie.
Nie, nie patrz na szron.
Z nici babiego lata upleciemy nowy dom.
Zimę przegonimy w nim. Radością serc.
Widzisz, kasztan lśni na mojej dłoni,
jak kiedyś włosy.
Wykorzystamy go do uzdrawiającej kąpieli.
środa, 17 kwietnia 2013
środa, 13 lutego 2013
już kocham cię tyle lat
w smutku radości i gniewie
czasami pytam się za co
to jeden Bóg wie ja nie wiem
mówisz że jesteś ladaco
że kochać ciebie nie warto
i wiem co znaczą te słowa
jestem ich zapisaną kartą
to siła jakaś tajemna
rzuca mnie w twoje ramiona
choć rozum mówi - dość tego
serce bez ciebie znów kona
dla ciebie pragnę gotować
z tobą znosić życia prozę
bez szampana i słów wielu
twojego serca być gościem
http://www.youtube.com/watch?v=5WI-pgtiG0M&feature=related
romace for Clara
środa, 30 stycznia 2013
co słychać w naszej wsi
Co słychać w naszej wsi
ciemność w wiejskim domu
kultury sieją latem pod płotem
słoneczniki do nieba i robią warsztaty
wiklinowo-batikowe
zimą grają w tenisa stołowego
jeśli nie ma nic naprzeciwko pani od kuchni o jakiś tam bałaganu krzynkę
całe życie nocne gromadziło się kiedyś przy sklepie
okupowali go chętni w oczko i inne mariaszki
ale przerobili na sztukę tkania
próżne nadzieje
jak donosi lokalna gazetka
będą robić chodnik na drodze do cmentarza powiększą areał nieśmiertelników przy stawie już rośnie wygrany konkurs na odświeżanie powietrza
tylko rybki popłynęły
do góry brzuchem
w odmęty wiosennego ocieplenia
przy gesesowskim skrzynka
na listy czeka bociana
kurwa mać - rzyga pianą zajechany autochton
butelki rzędem pod sklepem
okupują drogę do kościoła
policja nie gasi pożaru
to byłoby na tyle
kobiety też mają swoje
za paznokciami
marcowanie w remizie
7 marzec 2009
dzieci wracają ze szkoły.
krajobraz z kotem w tle
głowę unoszę w chmury
blokują promieniom dostęp
przeistaczają się jak słowa
wypełniając dzień szarością
niebo odrasta po zimie wśród wąskich alejek
ziemia maluje kolejny pejzaż
od nowa uczymy się wyrastać w kłosy
przypiekać starą skórę
cisza zamienia się miejscami
na świst wiatru w skrzydłach
lśnią płynne korowody
i powtarza się seans dzień po dniu
tonie słońce w szklance wody
paruje krajobraz
dlaczego ptaki nie wiją gniazd na brzozach
słowa stanęły w kolejce po żelazko /
do prostowania twarzy
nieporadny jest ten wiersz/
bez dystynkcji jak te brzozy blade /
złapać chcą gołębia na ziarno gwiazd /
kruchość i wiotkość i wiatr pomiędzy /
parującymi głowami co tulą do kory /
oczy kaprawe zakłopotaniem /
po raz kolejny /
parzy szorstka kora /
niedziela, 27 stycznia 2013
międzypokoleniowe spotkania sąsiadów impreza w wiejskiej świetlicy
piątek, 25 stycznia 2013
wiersz stary jak świat w nowym wydaniu
to tylko szyby placzą
czwartek, 24 stycznia 2013
dobry dowcip nie jest zły, na rozluznienie
Koszalińskie Żaczki u babci
Subskrybuj:
Posty (Atom)